Utrzymujemy w Polsce hodowlę zwierząt futerkowych, ale zaostrzone zostaną kryteria kontroli ferm - powiedział minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. Zapowiedział także odejście od zakazu tak zwanego uboju rytualnego.
Posłowie PiS jeszcze w listopadzie zeszłego roku złożyli w Sejmie projekt zmian w ustawie o ochronie zwierząt, który zakładał m.in. zakaz hodowli i chowu zwierząt na futra, zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach, obowiązek oznaczania zwierząt, zakaz trzymania psów na uwięzi w sposób stały oraz kary za znęcanie się nad zwierzętami.
Pod projektem podpisał się też prezes PiS Jarosław Kaczyński. - Chodzi o to, by cierpienia zwierząt było na świecie mniej, dużo mniej niż dzisiaj. A cierpienia zwierząt futerkowych to jedne z najgorszych, jakie w ogóle mają miejsce - przekonywał w styczniu.
Podpisał się pod nim prezes PiS Jarosław Kaczyński (http://www.tvn24.pl)
Niedługo potem podobny w treści projekt wnieśli do Sejmu posłowie PO i Nowoczesnej.
Zmiana zdania
Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski zapowiedział tymczasem w czwartek, że hodowla zwierząt futerkowych ma zostać utrzymana, przy jednoczesnym zaostrzeniu jednak kryteriów dla ferm.
- Doprecyzuję, ja nie wycofuję ustawy z Sejmu, bo ustawa zawiera szereg elementów bardzo pozytywnych - powiedział Ardanowski. - Utrzymanie zwierząt, sprawdzenie, co się dzieje w schroniskach dla zwierząt, na które idą wielkie pieniądze, odpowiedzialność gmin za zwierzęta bezdomne, jakość utrzymania i warunków dla tych zwierząt - od tego nie odstąpię i tutaj będę obrońców zwierząt bardzo wspierał - zapewnił Ardanowski w Polskim Radiu. Zapowiedział równocześnie, że hodowle zostaną poddane certyfikacji, jeśli będzie trzeba - międzynarodowej, która sprawi, że zwierzęta będą utrzymywane w warunkach adekwatnych do ich wymagań. Później podczas konferencji prasowej minister rolnictwa powiedział, że "zaostrzenie kryteriów utrzymania zwierząt futerkowych na fermach jest wystarczającym zabezpieczeniem przed patologiami". Dodał, że będzie to międzynarodowa certyfikacja eliminująca tych, którzy w sposób patologiczny traktowali do tej pory zwierzęta.
Branża generuje dochody
Poinformował, że zrobił rozeznanie w wielu krajach, w jaki sposób są utrzymywane zwierzęta futerkowe. - Wydaje się, że szczegółowa certyfikacja, w jakich warunkach utrzymywane są zwierzęta i oddziaływań tych ferm na środowisko jest wystarczająca i nie ma powodu, by likwidować całą branżę, która daje dochody - argumentował. Ale nie w dochodach jest największa korzyść - mówił - jest to branża, która pozwala utylizować ogromną ilość poubojowych odpadów mięsnych - wyjaśnił. - Pewnie wkraczam w ten sposób w interesy firm utylizacyjnych, które liczyły na ogromny rynek, ogromne dochody z tego tytułu - mówił minister. Podkreślił, że szacuje się, iż utylizacja odpadów przez zwierzęta futerkowe, jeżeli byłaby przesunięta do spalarni, to ok. miliard złotych rocznie dodatkowych kosztów, które trzeba by przerzucić w żywność.
Apel opozycji
Do deklaracji szefa resortu rolnictwa odnieśli się w czwartek wiceszef klubu PO Andrzej Halicki oraz poseł Platformy Paweł Suski. Pytali, czy szef PiS stracił serce dla zwierząt. - Co z empatią Jarosława Kaczyńskiego? Czy to minister rolnictwa decyduje o losach ustawy o ochronie zwierząt, a może ojciec Tadeusz z Torunia rządzi tymi sprawami? - dopytywał Suski.
Halicki zastanawiał się, czy lider Prawa i Sprawiedliwości "uległ lobby futrzarskiemu". - Wzywamy Jarosława Kaczyńskiego, by określił swój stosunek do tej ustawy (o ochronie zwierząt). Apelujemy i wyciągamy pomocną dłoń: proszę o wsparcie naszego projektu, który leży u marszałka Kuchcińskiego już od listopada, a jednocześnie żądamy - i takie pismo złożymy formalnie w imieniu klubu PO - o przystąpienie do procedowania naszego projektu - powiedział. Dodał, iż oczekuje, że żądanie Platformy poprze też Jarosław Kaczyński. Poseł przekonywał przy tym, że stosunek do zwierząt świadczy o naszym społeczeństwie. - Chodzi o to, by nie dawać przyzwolenia na torturowanie zwierząt w cyrkach, na fermach, w sytuacjach, kiedy zamiast opieki nad pupilem mamy tortury. Nie tylko Kodeks karny powinien mieć tu zastosowanie, ale powinna być także jasna ustawa o ochronie praw zwierząt - wskazywał Halicki.
Ubój rytualny zostaje
Minister Ardanowski zapowiedział także odejście od zakazu tzw. uboju rytualnego.
Ubój rytualny, tj. ubój przeprowadzany według oczekiwań pewnych grup religijnych, ma utrzymać naszą pozycję na rynku mięsa wołowego i drobiu. Jak mówił minister, nie chodzi tu o żywność koszerną dla religijnych Żydów. Dla Polski - dodał - jest ważny rynek muzułmański, liczący około miliard ludzi, którzy czekają na taką żywność, z niego nie możemy zrezygnować.
Dodał, że jeżeli Polska zrezygnowałaby z takiego sposobu uboju, to kraje ościenne, np. Litwa, przejmą ten ubój.
Autor: tol / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock