- Nie da się przejąć Europejskiego Centrum Solidarności, umieszczając tam jednego z wicedyrektorów - podkreślił w programie "Tak jest" w TVN24 Marcin Ociepa, podsekretarz stanu w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii. Jego zdaniem w tej sprawie potrzebny jest dialog. Marcin Kierwiński, poseł Platformy Obywatelskiej, określił słowa przedstawiciela rządu mianem "odwracania kota ogonem". - Nagle "pan minister wolności" doszedł do wniosku, jak zrobić tak, żeby mieć wpływ na to, co będzie tam pokazywane - mówił.
Rada Europejskiego Centrum Solidarności przyjęła w sobotę uchwałę, w której odrzuciła propozycje resortu kultury i dziedzictwa narodowego dotyczące finansowania ECS.
Ministerstwo chciało - jako współorganizator o znaczącym zaangażowaniu - mieć prawo do wskazywania wicedyrektora instytucji (dyrektora wskazują władze Gdańska). Zażądało również utworzenia w ramach ECS działu im. Anny Walentynowicz, który zatrudniłby około 10 osób (przy obecnym zatrudnieniu w ECS na poziomie ponad 60 osób).
Te warunki musiałyby zostać spełnione, by resort utrzymał finansowanie na dotychczasowym poziomie, czyli 7 mln złotych. W przeciwnym razie dotacja wynosiłaby 4 mln zł. Zdaniem Rady oferta MKiDN narusza zasady leżące u podstaw umowy założycielskiej z 2007 roku oraz obowiązujące przepisy i statut ECS.
Spór o ECS
Marcin Ociepa, podsekretarz stanu w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii, pytany o tę sprawę w programie "Tak jest" w TVN24, wskazał, że "nie zawsze musi być przedstawiciel ministra w instytucji, która ma dotację publiczną". - Ale w przypadku Europejskiego Centrum Solidarności dotacja ministra kultury była dwa razy większa niż jednostki prowadzącej, jaką jest samorząd miasta Gdańska. Proporcje są znacznie większe niż w wielu innych przypadkach - tłumaczył.
Jak mówił, w tej sytuacji potrzebny jest dialog. - Dzisiaj kiedy minister kultury podnosi, że dla niektórych liderów Solidarności, jak Anna Walentynowicz, małżeństwo Gwiazdów, nie ma tam miejsca, to wydaje się, że to jest interesujące, żeby przynajmniej o tym porozmawiać - stwierdził Ociepa.
Zdaniem Marcina Kierwińskiego z PO przedstawiciel rządu "odwraca kota ogonem". - Przez wiele lat to Centrum dostawało rządowe dofinansowanie, nagle "pan minister wolności" doszedł do wniosku, jak zrobić tak, żeby mieć wpływ na to, co będzie tam pokazywane, jakie będą tam wystawy i wstawić waszego nominanta - powiedział.
Z tym zarzutem nie zgodził się podsekretarz stanu w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii. - Nie da się przejąć Europejskiego Centrum Solidarności, umieszczając tam jednego z wicedyrektorów - podkreślił Marcin Ociepa.
Pomoc internautów
Marcinowi Ociepie "bardzo podoba" się taka forma protestu.
- Jesteśmy jako naród przekorni i nie ma w tym nic złego, wręcz przeciwnie, jeżeli część ludzi uwierzyła i poszła za narracją Platformy Obywatelskiej, to to rzecz, którą Platforma zrobiła dobrze. Jeżeli Polacy zechcieli sięgnąć do swoich kieszeni i wydać na kulturę, należy im się nisko ukłonić, bo z pewnością mieli dobre intencje, w przeciwieństwie do Platformy Obywatelskiej - wskazał podsekretarz stanu w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii.
Marcin Kierwiński odpowiadał, że "to nie jest narracja Platformy Obywatelskiej". - Ja widzę pana Frasyniuka, pana Lisa - bohaterów naszej wolności, a z drugiej strony widzę iluś politykierów, którzy zasiadają w aktualnym rządzie, którzy mówią ludziom, którzy są symbolami Solidarności, że wiedzą lepiej i to jest cały problem - dodał poseł PO.
Autor: mb / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24