- Nie będzie podwyżek cen energii. Dotyczy to nie tylko gospodarstw domowych, ale również samorządów i firm, które zdążyły już podpisać nowe, wyższe umowy - zapowiedział na piątkowej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki. Jak dodał, zapobiec podwyżkom mają takie mechanizmy jak obniżka akcyzy oraz redukcja opłaty przejściowej.
- Głównymi mechanizmami, które chciałbym przywołać są obniżka akcyzy z obecnych 20 złotych na 5 złotych. To mniej o około 2 miliardy złotych w łącznych kosztach dla różnych podmiotów: dla gospodarstw domowych, firm i samorządów.- mówił premier podczas konferencji prasowej.
- Od tego trzeba również liczyć VAT, ponieważ VAT nalicza się na ostatnim etapie naliczania kosztów rachunku za energię elektryczną, a więc około 0,5 miliarda złotych. To również przyczyni się do zmniejszenia kosztów - dodał.
Drugim "zasadniczym źródłem" jest opłata przejściowa. - Opłata przejściowa zostanie zredukowana o 95 procent dla wszystkich podmiotów, gospodarstw domowych, przedsiębiorstw, samorządów i różnego rodzaju instytucji kultury, nauki, służby zdrowia. Wszędzie tam, gdzie występuje. Z tego źródła będzie pozyskanych dodatkowo co najmniej około 1- 1,5 miliarda złotych - tłumaczył Morawiecki.
Projekt ustawy został już umieszczony na stronie internetowej Sejmu. Co ciekawe, w dziale "Ocena Skutków Regulacji" wpływ obniżenia stawki podatku VAT na sektor finansów publicznych wyliczony jest tylko dla 2019 roku. W kolejnych latach brak jest danych.
- Poprosiliśmy marszałka Sejmu o zwołanie posiedzenia Izby, by przyjąć odpowiednie uregulowania ustawowe jeszcze w tym roku - dodał premier. Dodatkowe posiedzenie Sejmu odbędzie się 28 grudnia. Projekt zmian w podatku akcyzowym będzie jedynym punktem obrad tego dnia.
Nad wypracowaniem rozwiązań, które spowodują, że nie dojdzie do podwyżek cen energii pracowali przedstawiciele Ministerstwa Energii, Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii oraz Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Trzy filary
Premier dodał, że rząd opiera się w swojej polityce na trzech filarach: bezpieczeństwie, regulacji i konkurencji. - Nasze ceny energii elektrycznej muszą być konkurencyjne. Muszą być konkurencyjne dla gospodarstw domowych po pierwsze po to, żeby były jak najniższe koszty dla ludzi. Muszą być też jak najniższe (...) dla przedsiębiorstw, dla małych, średnich przedsiębiorstw, większych - po to, żeby nasz przemysł, nasze firmy mogły jak najlepiej konkurować na jednolitym rynku europejskim i oczywiście też na całym świecie - podkreślił. Wskazał, że bardzo ważnym priorytetem jest też stabilność dostaw energii, dlatego budowane są nowe elektrownie i pokazano nową strategię. Ostatnim komponentem jest regulacja - państwo ma instrumenty, które wykorzystuje, żeby jak najlepiej wpływać na "z jednej strony stabilność cen, a z drugiej strony również dbać o portfele mieszkańców i konkurencyjność i zdolności inwestycyjne przedsiębiorstw".
Ceny prądu w 2019 roku
W połowie listopada Urząd Regulacji Energetyki otrzymał wnioski taryfowe na sprzedaż energii na przyszły rok od czterech sprzedawców z urzędu: PGE Obrót, Energa Obrót, Tauron Sprzedaż i Enea. Sprzedawcy energii wnioskowali o średnio ponad 30-procentowe podwyżki taryf dla gospodarstw domowych.
Resort energii szacował w ubiegłym tygodniu, że cena energii w taryfie G11 w 2019 roku może wzrosnąć do 302 zł/MWh (megawatogodzin) wobec 242,2 zł/MWh w 2018 roku, co by oznaczało wzrost o około 25 procent rok do roku. We wtorek prezes URE kolejny raz wezwał sprzedawców energii i operatorów systemów elektroenergetycznych do przedstawienia informacji umożliwiających zebranie kompletnego materiału mogącego stanowić podstawę do zatwierdzenia taryf. Czeka na odpowiedzi do 3 stycznia, co oznacza, że nowe taryfy nie wejdą więc w życie z początkiem stycznia 2019 roku.
Postępowanie wyjaśniające
Zdaniem prezesa URE Macieja Bando, to, co się obecnie dzieje z cenami energii, "to przekroczenie zasad etycznego obrotu". - Trwa postępowanie, które pozwoli nam a później prokuraturze na określenie, kto konkretnie jest winien. Mówimy o przekroczeniu zasad etycznego obrotu, etycznego handlu. Dzisiaj jest zdecydowanie za wcześnie, by wyciągać jakiekolwiek wnioski, jest jednak faktem, że państwowe firmy zdominowały rynek - powiedział w piątek w rozmowie z dziennikarzami. - Po pięciu i pół miesiącach szczegółowych badań zgromadziliśmy taki materiał dowodowy, który umożliwił nam złożenie uzasadnionego wniosku - dodał Bando. Jak podkreślił, fakt, że ceny energii rosną w gwałtownym tempie, jedynie z powodu rosnących cen uprawnień do emisji CO2 i cen węgla "wydaje się w sposób jednoznaczny obalony". Pytany, czy może to oznacza, że spółki wykorzystując rosnące ceny węgla i uprawnień do emisji chcą zarobić na odbiorcach energii, Bando odparł: absolutnie tak, ale proszę byśmy jasno sobie powiedzieli, że nie musi to dotyczyć spółek państwowych. - W obrocie na giełdzie biorą udział różne podmioty, więc w żadnym wypadku nie należy dzisiaj wyciągać wniosku, że winne są przedsiębiorstwa państwowe - podkreślił. One - jak mówił - zdominowały rynek, ale nie jesteśmy w stanie powiedzieć, kto odpowiada za nadmierny wzrost cen, kto przekroczył zasady etyczne, dopóki nie zostaną zakończone postępowania.
Rządowo-samorządowy zespół roboczy
Wzrost cen energii był tematem środowego posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.
Paweł Szefernaker, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji poinformował, że konkluzją spotkania jest propozycja strony samorządowej, przyjęta przez Ministerstwo Energii, powołania roboczego zespołu przy Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Jego zdaniem strona samorządowa zgłosi do zespołu ekspertów, którzy na bieżąco będą przedstawiali analizę i monitoring tego, jak wygląda sytuacja w gminach.
Autor: mb//mmh / Źródło: tvn24bis.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP | Leszek Szymański