Podpisana we wtorek przez prezydenta Andrzeja Dudę tzw. ustawa antysmogowa nie jest antywęglowa czy antygórnicza - podkreślił w środę minister środowiska Maciej Grabowski. Wyjaśnił, że ma ona na celu eliminację z rynku złej jakości paliw, jakimi pali się w piecach.
Szef resortu środowiska podczas środowej konferencji prasowej zaznaczył, że przepisy ustawy antysmogowej (nowelizacja Prawa ochrony środowiska) dają uprawnienia samorządom do eliminowania złej jakości paliw, jakimi Polacy palą w swoich przydomowych kotłowniach czy piecach.
Dobra ustawa
- Samorządy najlepiej wiedzą, jakie są przyczyny zanieczyszczeń. Zawsze miałem zaufanie do działań samorządów. To jest dobra ustawa i dobrze, że została podpisana - powiedział. Grabowski dodał, że sam widział, iż w handlu detalicznym sprzedawany był nie tylko miał czy muł węglowy, ale także węgiel brunatny. Podkreślił, że węgiel brunatny jest doskonałym paliwem dla elektrowni przemysłowych i tam powinien się znaleźć, a nie w przydomowych piecach. "(...) widząc to, co się działo chociażby w ostatnim sezonie grzewczym, wydaje mi się, że zostaną wyeliminowane najgorsze gatunki opału, który był dostępny w detalu" - ocenił. Minister powiedział, że "ta ustawa nie może być ustawą antywęglową czy antygórniczą". - Ona jest potrzebna: pamiętajmy o 45 tys. przedwczesnych zgonów, które są powodowane zanieczyszczeniami powietrza w Polsce - zaznaczył.
Ucierpi węgiel?
Z dużą rezerwą do ustawy podchodzą związki zawodowe, które oceniają, że może ona uderzyć w przemysł węglowy. Przewodniczący śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" Dominik Kolorz mówił dziennikarzom we wtorek, że "osobiście spodziewał się przynajmniej wniosku do Trybunału Konstytucyjnego". - Szkoda, że pan prezydent nie wziął pod uwagę m.in. opinii Solidarności. Na jednym ze spotkań konsultacyjnych byli przedstawiciele górniczej "S", wskazywaliśmy na zagrożenia, które ta ustawa będzie niosła dla sektora górnictwa węgla kamiennego i nie tylko, bo niesie też zagrożenia dla biednych ludzi, którzy będą musieli bardzo dużo środków wydatkować na to, żeby palić jakimś ekogroszkiem, gazem czy nie daj Boże ropą, która jest najdroższym nośnikiem do spalania przydomowego. Nie zostało to wzięte pod uwagę, czyste powietrze zwyciężyło - powiedział. Przewodniczący "S" Piotr Duda dodał, że prezydent "podjął decyzję, którą uważa za słuszną". - My uważamy, że cały pakiet klimatyczny i wszystkie sprawy związane z ograniczeniem emisji CO2 są bardzo ważne i trzeba je realizować, ale nie powinny uderzać bezpośrednio w pracownika - mówił. Podkreślił, że związki zawodowe nie zawsze się muszą się zgadzać z prezydentem.
Co zakłada?
Prezydent we wtorek podpisał tzw. ustawę antysmogową. Jak wyjaśniała Kancelaria Prezydenta, dzięki ustawie władze lokalne, uwzględniając potrzeby zdrowotne mieszkańców i oddziaływanie na środowisko, będą mogły wprowadzać na konkretnym terenie normy techniczne, emisyjne i jakościowe dla instalacji spalania paliw. Te rozwiązania powinny przyczynić się do ograniczenia emisji szkodliwych substancji. Podkreślono, że ustawa daje szansę rozwojowi nowoczesnych technologii w górnictwie. Nowe prawo stanowi m.in., że sejmiki wojewódzkie za pomocą uchwał będą mogły określać rodzaj i jakość paliw stałych dopuszczonych do stosowania i parametry techniczne lub parametry emisji urządzeń do spalania. Sejmiki będą mogły uchwalić zakaz stosowania określonych instalacji, w których następuje spalanie. Będzie jednak trzeba określić np. granice obszaru objętego ograniczeniami. Sejmik będzie mógł też ustalić czas obowiązywania ograniczeń w ciągu roku oraz określić rodzaje podmiotów bądź instalacji, które będą wyłączone z ograniczeń lub zakazów.
Czyste powietrze
O uchwalenie ustawy apelowały organizacje pozarządowe, w tym m.in. Polski Alarm Smogowy. Przekonywano, że nowe przepisy dadzą samorządom narzędzia do walki o czystsze powietrze, m.in. przez stopniowe wyeliminowanie najbardziej zanieczyszczających kotłów i pieców. Na konieczność walki z zanieczyszczeniami powietrza w Polsce wskazywały organizacje międzynarodowe i NIK. Według nich Polacy od lat oddychają najbardziej zanieczyszczonym powietrzem w UE. Problemem jest tzw. niska emisja, czyli zanieczyszczenia pochodzące głównie z przydomowych kotłowni, w których pali się złej jakości węglem, a nawet śmieciami. Za niską emisję, tyle że w mniejszym stopniu, odpowiadają też zanieczyszczenia pochodzące z transportu. Największe ponadnormatywne stężenia pyłu zawieszonego (PM10 i PM2,5) oraz benzo(a)pirenu (B(a)P) występują przede wszystkim na południu Polski, jak i w dużych miastach. NIK wskazywała, że niechlubną stolicą niskiej emisji jest Kraków, gdzie limity były przekroczone przez 150 dni w roku.
Autor: msz/gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu