Frank szwajcarski jest najtańszy od grudnia 2014 roku, czyli okresu sprzed czarnego czwartku. W środę rano szwajcarska waluta kosztuje mniej niż 3,5 złotego.
Frank systematycznie tanieje od 10 kwietnia, kiedy kosztował 3,56 zł. Tydzień zaczął od 3,52 zł, we wtorek przebił symboliczny poziom 3,50 zł, a w środę o godz. 6.00 kosztował już 3,47 zł.
Czarny czwartek
Ostatni raz takie poziomy widziano w grudniu 2014 roku. Już niecały miesiąc później, 15 stycznia 2015 roku, frank wystrzelił w górę, przyprawiając o ból głowy setki tysięcy osób zadłużonych w tej walucie.
Szwajcarski Bank Narodowy podjął wówczas decyzję o uwolnieniu kursu waluty wobec euro. Doprowadziło to do paniki na rynku i skokowego umocnienia się franka.
Cześć ekspertów tłumaczy ostatnie osłabienie franka sankcjami, które na początku kwietnia Amerykanie nałożyli na Rosję. Objęły one 12 rosyjskich firm i 24 Rosjan, w tym oligarchów blisko współpracujących z Władimirem Putinem. Część z nich miała znaczące aktywa we frankach.
"Dziwne podstawy osłabienia"
"Frank szwajcarski zwykle lata poniżej zasięgu radarów, ale gdy tylko daje się zauważyć, robi ogromne wrażenie. W ciągu ostatniej doby EUR/CHF zahaczył o 1,1970, czyli znalazł się o krok od niewidzianego do 15 stycznia 2015 r. poziomu 1,20, kiedy to SNB przestał bronić franka i zapewnił jedno z największych załamań kursu w historii rynku walutowego" - napisał w komentarzu Konrad Białas, główny ekonomista DM TMS.
Według niego osłabienie franka ma jednak "dość dziwne podstawy". "Po pierwsze ostatnia fala sankcji nałożonych przez USA na rosyjskich oligarchów zmusza ich do wytransferowania kapitału ze Szwajcarii. Upłynnianie udziałów w szwajcarskich spółkach, presja międzynarodowych grup bankowych w obawie przed restrykcjami Białego Domu, czy zwykłe wyciąganie depozytów na ratowanie przecenianych aktywów w Rosji. W grę wchodzą setki milionów CHF, które przechodzą przez zwykle spokojny rynek" - dodaje.
Analityk wskazał, że "dodatkową presję na franka wywołuje obywatelska inicjatywa wprowadzenia Vollgeld, gdzie chodzi o zabronienie bankom komercyjnym kreacji pieniądza". "Referendum w tej sprawie ma się odbyć 10 czerwca, ale już teraz podnoszone są obawy, że zwycięstwo tej inicjatywy będzie poważnym zagrożeniem dla gospodarki (ograniczy podaż kredytu, podniesie koszty usług finansowych)"- zaznaczył.
"Łącznie obie kwestie w krótkim terminie będą ciążyć na franku i pierwszy raz od ponad trzech lat możemy wrócić powyżej 1,20 za EUR. Jednak z uwagi na to, że powody wzrostów nie są stricte fundamentalne, tymczasem pozycja EUR pogarsza się, EUR/CHF nie powinien zagościć tak wysoko na długo" - konkluduje.
Autor: tol / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock