Jeden sektor szczególnie zyskuje po zwycięstwie Donalda Trumpa. To przemysł obronny, a powodem jest wzrost zaniepokojenia na świecie w związku z obietnicami, jakie padały z ust prezydenta elekta. Na amerykańskich giełdach zyskują akcje spółek z branży zdrowotnej oraz finansowej.
Amerykańskie giełdy, po początkowej nocnej, nerwowej reakcji na wieść o zwycięstwie kandydata republikanów, otworzyły się z niewielkimi zmianami w stosunku do dnia poprzedniego.
W Nowym Jorku indeks Dow Jones Industrial zyskuje 0,8 proc., S&P 500 rośnie o 0,8 proc., a Nasdaq Comp idzie w górę 0,7 proc. Najwięcej zyskały sektory zdrowotny (+2,9 proc.) i finansowy (+2,5 proc.).
Europejski indeks przemysłu obronnego (Aerospace and Defence Index) wzrósł aż o 4,4 proc. Od początku środowych notowań na europejskich giełdach zyskiwały akcje brytyjskiego BAE Systems, koncernu przemysłu zbrojeniowego i lotniczego, a także francuskiej firmy elektronicznej Thales.
Około godz. 16 w przypadku tej drugiej wzrosty osiągnęły poziom prawie 5 proc.
Jeszcze więcej zyskiwał zaś BAE Systems. Akcje koncernu ok. godz. 16 rosły o 6,39 proc.
"The Wall Street Journal" zwraca uwagę, że na pierwszy rzut oka wydaje się to dziwne.
Zwłaszcza jeżeli chodzi o BAE Systems, w przypadku którego 38 proc. przychodów stanowią zyski ze Stanów Zjednoczonych. Donald Trump obiecał w kampanii pracę dla rodaków, przez co pod większą presją mogą się znaleźć inwestorzy i stracić mogą zagraniczne koncerny.
Obietnice wyborcze
Okazuje się, że uwagę inwestorów przykuwa coś innego, mianowicie dwie alternatywne polityki nakreślone przez Trumpa w trakcie tegorocznej kampanii.
Po pierwsze, typowo dla Partii Republikańskiej, obiecał zwiększenie wydatków wojskowych, co może oznaczać więcej środków dla amerykańskich producentów.
Ważniejsze jednak okazują się ataki prezydenta elekta na NATO. Sojusz wzmacnia bezpieczeństwo Europy w obliczu "zimnej wojny" z Rosją Władimira Putina. Przejęcie władzy w Białym Domu przez miliardera podsyca zatem niepokój, że prezydentura Trumpa to potencjalne ryzyko radykalnej zmiany dotychczasowej polityki USA, która pozostawała w bliskich relacjach ze Starym Kontynentem - czytamy w "WSJ".
Jeśli Europa nie może już liczyć na amerykańską pomoc wojskową, wobec problemów na granicach z Rosją i na Bliskim Wschodzie, będzie musiała zwiększyć własne wydatki. Donald Trump oświadczył w trakcie kampanii, że Stany Zjednoczone powinny znacząco ograniczyć skalę swojego zaangażowania w Sojuszu Północnoatlantyckim. Oznacza to, że w łagodniejszym scenariuszu prezydent elekt będzie zobowiązywał członków NATO do podnoszenia wydatków na obronność do 2 proc. PKB.
Stąd też, według gazety, wzrosty europejskich koncernów zbrojeniowych, które mogą zyskiwać nowe zamówienia.
Wzrosty w Azji
Zamieszanie widoczne jest również w Azji. Donald Trump jeszcze w trakcie kampanii stwierdził, że w obronie przed Koreą Północną większą rolę powinny odgrywać Japonia i Korea Południowa. Jednocześnie zapowiadał wycofanie amerykańskich żołnierzy z tych państw.
To sprawiło, że po ogłoszeniu wyników wyborczych w górę aż o 18 proc. poszybowały akcje japońskiego Tokyo Keiki, który odpowiada za produkcję kompasów żyroskopowych. Zyskiwał również Ishikawa Seisakusho, produkujący miny morskie. W tym przypadku akcje skoczyły o 14 proc.
Wzrosty widoczne były także w przypadku południowokoreańskiego Korea Aerospace Industries. Akcje wytwórni wojskowych i cywilnych samolotów oraz śmigłowcow wzrosły o 1,9 proc.
"The Wall Street Journal" podsumowuje, że zwycięstwo Trumpa sprawiło, iż świat czuje się mniej bezpiecznie.
Autor: mb//ms / Źródło: Wall Street Journal, Reuters, PAP