Posłowie dziś wieczorem zajmą się projektem ustawy w sprawie frankowiczów, jednak eksperci podchodzą do propozycji krytycznie. Mieczysław Groszek, wiceprzewodniczący Związku Banków Polskich przestrzegał przed pójściem śladem Węgier: "to jest za mało. Trzeba przede wszystkim zbadać zgodność projektu z konstytucją". - Jest to prezent dla banków, który pozwoli zamydlić oczy opinii publicznej, której się wmawia, że to jest jakaś pomoc dla klientów - krytykował Tomasz Sadlik ze stowarzyszenia broniącego kredytobiorców Pro Futuris.
Posłowie zajmą się projektem autorstwa PO, która ma pomóc frankowiczom. Propozycja zakłada, że będą oni mogli przewalutować kredyty po kursie bieżącym NBP, koszty tego miałyby zostać rozłożone między banki a kredytobiorców.
Spór
- To jest za mało. Ona (propozycja PO - red.) wchodzi w istniejący system prawny, czyli jej działanie trzeba przeanalizować z punktu widzenia działania innych ustaw. Przede wszystkim zgodności z konstytucją - oceniał Mieczysław Groszek, wiceprzewodniczący Związku Banków Polskich.
Dodał, że "bezpieczeństwo prawne jest ważne, bo jeżeli nie będzie zapewnione, to banki rozpoczną długookresowe spory, tak jak było na Węgrzech". - Tu się naruszy pewien porządek prawny - stwierdził.
Jak oceniał tymczasem Tomasz Sadlik ze stowarzyszenia Pro Futuris, "jest to wspaniała propozycja rządu. Wręcz prezent, który pozwoli zamydlić oczy opinii publicznej, której się wmawia, że to jest jakaś pomoc dla klientów. Tak naprawdę uwalniamy banki od potężnego ryzyka i sporych kosztów".
- One (toksyczne, najgorzej spłacane kredyty - red.) i tak są stracone. Banki prędzej, czy później przekażą je do firm windykacyjnych za ułamek ich wartości - krytykował Tomasz Sadlik.
Oponował Mieczysław Groszek przypominając, że kredyty w tej walucie należą do jednych z najlepiej spłacanych.
Pomysły na odsiecz
- Najlepszą metodą byłoby zawarcie umowy pomiędzy sektorem rządowym a bankami, przy udziale banku centralnego, gdzie najważniejsze przepisy byłyby przeniesione do ustawy - zaproponował Groszek.
Należy pomóc tym, którzy tej pomocy wymagają tworząc na przykład uniwersalny fundusz restrukturyzacji kredytów hipotecznych również tych złotowych. - Stopy procentowe mogą pójść w górę i ten sam problem może spotkać tych, którzy wzięli kredyty w polskiej walucie - tłumaczył Groszek. Dodał, że trwają rozmowy z rządem, który "wydaje się zainteresowany pomysłem".
- Powinniśmy usunąć z umów kredytowych wszystkie elementy, które zależą od decyzji pana prezesa (ZBP - red.), to jest ukryta marża - sygnalizował Sadlik. - Należy go zastąpić stałą marżą.
WIBROR to referencyjna wysokość oprocentowania kredytów na polskim rynku międzybankowym. Wyznaczana jest jako średnia arytmetyczna wielkości oprocentowania podawanych przez największe banki działające w Polsce.
Co w projekcie?
Projekt ustawy zakłada, że wyliczać się będzie różnicę między wartością kredytu po przewalutowaniu a kwotą zadłużenia, jaką posiadałby w tym momencie kredytobiorca, gdyby w przeszłości zawarł z bankiem umowę o kredyt w złotych polskich, a nie w walucie. Połowa tej różnicy byłaby umarzana. Rozwiązania miałyby być skierowane najpierw do tych, których kredyt to obecnie minimum 120 procent wartości mieszkania, w następnym roku 100-120 proc., a w kolejnym 80-100 proc. Wielkość mieszkania nie może przekraczać 75 metrów kwadratowych, a domu 100 metrów kwadratowych, chyba że rodzina ma minimum trójkę dzieci. Mieszkanie czy dom muszą być użytkowane, kupione dla siebie, a nie na przykład na wynajem. Program miałby obowiązywać do 2020 roku. Oszacowano, że zmiana może kosztować banki od 9 do 9,5 mld zł. Banki nie płaciłyby jednak podatku dochodowego od umorzonej części kredytu.
Autor: mb / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: TVN24BiŚ