Nigdy wcześniej Polacy nie płacili tak dużo za mieszkania - wynika z najnowszych danych Narodowego Banku Polskiego. - Pomimo przekroczenia psychologicznej granicy, wzrost cen mieszkań nie zwalnia - komentuje Bartosz Turek z Open Finance.
Z najnowszych danych NBP wynika, że za używane mieszkanie trzeba było płacić średnio o ponad 9 proc. więcej niż przed rokiem. Po takim wzroście już w trzecim kwartale bieżącego roku ceny mieszkań używanych okazały się wyższe niż przed globalnym kryzysem finansowym (trzeci kwartał 2007 roku).
Dane te dotyczą siedmiu miast (Gdańsk, Gdynia, Kraków, Łódź, Poznań, Warszawa, Wrocław) i badane są przez bank centralny za pomocą specjalnego indeksu. Jest on o tyle ciekawy, że uwzględnia jakość sprzedawanych mieszkań, a nie tylko polega na obliczeniu zwykłej średniej lub mediany z cen transakcyjnych. Jest to więc najbardziej wiarygodna miara badająca zmiany cen mieszkań w Polsce.
Ceny przyspieszają
Bartosz Turek z Open Finance ocenił w analizie, że "rynek mieszkaniowy nie przestaje zaskakiwać", a wzrosty cen wyraźnie przybierały na sile w ostatnich miesiącach.
"Podczas gdy jeszcze rok temu NBP sugerował, że używane mieszkania w największych miastach zdrożały o prawie 4,7 proc. w skali roku (odczyt za trzeci kwartał 2017 r.), to dziś dynamika jest prawie dwa razy szybsza" - napisał ekspert w analizie.
Dodał, że dane udostępniane przez bank centralny są jednak opóźnione, bo dopiero podsumowują trzeci kwartał bieżącego roku. "Z listopadowego odczytu indeksu stworzonego przez Open Finance i Home Broker wynika, że w największych miastach mieszkania drożały już z ponad 13-proc. dynamiką" - podkreślił analityk. Według niego powodów tych wzrostów jest kilka. "Jeden z nich to utrzymująca się od dłuższego czasu bardzo dobra sytuacja na rynku pracy. Ta powoduje, że coraz więcej Polaków stać na zaciągnięcie kredytu hipotecznego, a ponadto coraz dłużej trwająca dobra koniunktura ułatwia podjęcie decyzji o zadłużeniu się na wiele lat. Nie bez znaczenia są też niskie stopy procentowe. To przez nie oprocentowanie lokat jest tak niskie, że skłania osoby posiadające kapitał do szukania innego sposobu na zainwestowanie pieniędzy (np. zakup mieszkania na wynajem). Z drugiej strony niskie stopy procentowe oznaczają też tanie kredyty, z których Polacy w 2018 roku korzystają najchętniej od dekady"- wyjaśnia.
Spory potencjał do wzrostu
Zdaniem Turka wzrost cen powyżej szczytu sprzed ostatniego kryzysu jest "momentem symbolicznym, co nie oznacza jeszcze wcale, że mamy do czynienia z bańką cenową większą niż dekadę temu".
"Pamiętajmy, że w międzyczasie mieliśmy do czynienia z inflacją, która wyraźnie podniosła ogólny poziom cen. Dane GUS sugerują, że mieszkania musiałyby zdrożeć jeszcze o około 25 proc., aby w ujęciu realnym poziom cen wzrósł ponad szczyt przed kryzysem" - tłumaczy.
Zwrócił też uwagę, że w międzyczasie wynagrodzenia Polaków wzrosły w latach 2007- 2018 o ponad połowę, a kredyty staniały o jedną trzecią.
Autor: tol//dap / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shuttestock