W nocy coraz bardziej nerwowo robiło się z polską walutą - jej wartość spadała do poziomów nie notownych od dawna. Zaraz zareagował na to NBP: osłabienie krajowej waluty nie ma podstaw w fundamentach polskiej gospodarki - napisał w komunikacie. Według wiceminister finansów, Katarzyny Zajdel-Kurowskiej, to efekt czynników psychologicznych, a takie wahania w sytuacji płynnego kursu są czymś zupełnie normalnym.
- Jeszcze do niedawna kryzys omijał ten segment dość szerokim łukiem, a lekko podwyższona zmienność była wynikiem ruchów na relacji kursu dolara do jena. W tym tygodniu jednak sprawa wygląda już inaczej. Zaczęło się od walut latynoamerykańskich, jednak chyba i na innych rynkach inwestorom powoli puszczają nerwy - pisze Przemysław Kwiecień z X-Trade Brokers.
- Mimo środowej interwencji, wczoraj meksykańskie peso znów bardzo silnie traciło (ok. 13 proc. wobec dolara). Nerwowa końcówka handlu miała również miejsce na złotym – dość szybko stracił on ok. 6 groszy wobec dolara i 5 groszy wobec euro. Mając na uwadze to co wydarzyło się w nocy można oczekiwać, iż otwarcie będzie jeszcze znacząco słabsze i złoty znajdzie się na poziomach nie widzianych od początku roku - dodaje.
Za euro trzeba było juz płacić 3,6 zł. Rano jednak kurs wrócił w okolice 3,55 za euro. Dolar kosztuje teraz ponad 2,6 zł, a frank szwajcarski około 2,35 zł.
"Obserwowane osłabienie złotego nie znajdowało podstaw w fundamentach polskiej gospodarki. Sytuacja polskiej gospodarki jest stabilna, a polski sektor bankowy jest w dobrej kondycji" - napisano w komunikacie NBP.
Według wiceminister finansów, Katarzyny Zajdel-Kurowskiej to efekt czynników psychologicznych, a polska gospodarka rozwija się prężnie, a jej fundamenty są mocne.
Mamy dobre perspektywy dla rozwoju polskiej gospodarki i biznesu Katarzyna Zajdel-Kurowska, wiceminister finansów
- Z pewnością Polski nie czeka recesja, być może tempo wzrostu gospodarczego będzie słabsze. I tak jest dwukrotnie wyższe niż w krajach Unii Europejskiej, które przeżywają rozkwit.
W piątek rano złoty osłabił się gwałtownie wobec dolara i euro, na fali plotek, że jeden z największych węgierskich banków OTP znajduje się na skraju bankructwa.
Jak radzi sobie rodzima gospodarka?
Jej soczewka - Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie - przez cały tydzień notowała jednak spadki, i pomimo czwartkowych wzrostów, kolorem dominującym był czerwony.
Po weekendzie stołeczna giełda podążała śladem zachodnich parkietów zachowując się jak sieć naczyń połączonych. Otworzyła się na minusie i z każdą minutą było jeszcze gorzej. W ciągu zaledwie 30 minut handlu WIG20 przebił się poniżej własnego dołka, w którym nie znajdował się od sierpnia 2005 roku. Przez cały poniedziałek dominowała podaż, a bardzo bierna strona popytowa, oddała pole bez walki.
Indeks największych polskich spółek WIG20 w najbardziej dramatycznym momencie tracił ponad 13 proc. osiągając poziom 1877,6 pkt.
Źródło: tvn24.pl, PAP, nSport
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl