Urzędnicy chętnie rezygnują z udzielania zamówień publicznych w trybach konkurencyjnych i wybierają procedurę zamówienia z wolnej ręki. O wyłomie w zasadach, jaki przyniosły m.in. przepisy o Euro 2012, który może rodzić nieprawidłowości pisze "Gazeta Prawna".
Dzięki nowym przepisom spółki celowe, powołane do organizacji Euro 2012, będą mogły zawierać kontrakty z wykonawcami wybranymi bez przetargu. To ma przyspieszyć procedury, ale stwarza też pole do nieporządanych zjawisk.
Nowe przepisy doprowadzają do nadużywania w praktyce gospodarczej trybu z wolnej ręki. Dzieje się tak, mimo że cały system udzielania publicznych zamówień opiera się na pierwszeństwie trybów konkurencyjnych, czyli przetargu nieograniczonego oraz ograniczonego.
W zgodzie z prawem
- Nie ma się co dziwić: jako pierwszy sygnał do nadużywania trybu z wolnej ręki wysłał przecież ustawodawca i prezes Urzędu Zamówień Publicznych, forsując nieszczęsną ustawę o organizacji Euro 2012. To tam po raz pierwszy powiedziano, że przeprowadzanie podstawowej procedury jest zbyt trudne i trzeba ją zastępować trybem z wolnej ręki - uważa Piotr Trębicki, radca prawny prowadzący zespół zamówień publicznych z Kancelarii Gessel.
Telefoniczna Agencja Informacyjna, która od 14 lat monitoruje przetargi ogłaszane do publicznej wiadomości, odnotowała 21-procentowy spadek liczby ogłoszeń w porównaniu do analogicznego okresu w 2006 roku.
- Spadek liczby ogłaszanych przetargów jest bezpośrednim wynikiem ostatniej nowelizacji ustawy o zamówieniach publicznych - mówi Piotr Sikora, dyrektor ds. obsługi telefonicznej Agencji Informacyjnej. Według niego zamawiający bardzo chętnie korzystali z możliwości, jakie daje ustawa, i nie publikowali ogłoszeń o przetargach o wartości do 14 tys. euro, przeprowadzając postępowania w trybie z wolnej ręki i zapraszając do realizacji małych kontraktów wybranych wykonawców.
Rosną ceny usług i korupcja
Jeszcze gorzej jest przy zamówieniach o największej wartości (od 10 mln euro dla dostaw i usług oraz 20 mln euro dla robót budowlanych). W 2007 roku w 59 proc. postępowań współfinansowanych ze środków UE i 44 proc. pozostałych postępowań zamawiający wybrali tryb zamówienia z wolnej ręki.
- Te dane są niepokojące. Nadmierne wykorzystywanie niekonkurencyjnego trybu zamówienia z wolnej ręki może prowadzić do nieuzasadnionego wzrostu cen udzielanych zamówień - wskazuje Marcin Płużański, ekspert z zakresu zamówień publicznych. - Drugie zagrożenie to możliwość zwiększenia korupcji przy udzielaniu zamówień publicznych - dodaje.
Zamówienie z wolnej ręki nie zawsze jest korzystne dla samego zamawiającego. - Przy tym trybie odpada element konkurencji między wykonawcami - a firmy mogłyby konkurować, w zależności od kryteriów oceny ofert - zarówno ceną, jakością i innymi istotnymi elementami - uważa Dorota Grześkowiak-Stojek, prawnik z Kancelarii Zamówień Publicznych w Warszawie.
Źródło: "Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24