Za trzy lata wizyta u lekarza miała być czystą przyjemnością - bez druczków, papierów i opasłych tomów dokumentacji - wszystko miało być w wersji elektronicznej na specjalnej platformie elektronicznej. Jednak reforma przygotowana przez ministerstwo zdrowia może nie wejść w życie w terminie. Szpitalom brakuje pieniędzy na informatyzację, a w prowadzonych programach pilotażowych bierze udział garstka chętnych - ostrzega "Dziennik Gazeta Prawna".
Ministerstwo zdrowia przyjęło strategię "E-zdrowie" już przed dwoma laty. Zgodnie z założeniami do 2014 roku każdy pacjent miał mieć założone spersonalizowane internetowe konto pacjenta (IKP). Na nim w formie elektronicznej gromadzona ma być cała historia choroby, do której za zgodą pacjenta miałby dostęp leczący go lekarz. Wewnątrz systemu można będzie też wysyłać wiadomości, wprowadzona ma też być opcja SMS-owego lub mailowego przypominania o wizycie u lekarza lub godzinie przyjęcia leku.
Obok IKP mają też zostać wprowadzone e-recepty, na których lekarz w formie elektronicznej wpisywałby przepisany lek i dawkowanie. Pacjent nie będzie potrzebował żadnego kwitka w aptece, a dodatkową korzyścią będzie zminimalizowanie prawdopodobieństwa wydania niewłaściwego leku. Oprócz tego lekarze będą mieć dostęp do historii farmakoterapii.
Mało kto zainteresowany
Problem w tym, że ustalona przez ministerstwo data uruchomienia ogólnopolskiego systemu informatycznego w życie jest zagrożona. Prowadzone do tej pory programy pilotażowe nie odniosły spektakularnego sukcesu. Np. w programie e-recepty w Lesznie udział bierze 17 z 50 aptek. Przez pół roku trwania projektu zrealizowały tylko 4 tys. internetowych zamówień na lekarstwa. Jak pisze dziennik, to garstka spośród wszystkich zamówień.
Jeszcze gorzej jest w Małopolsce, gdzie zakończył się niedawno program IKP. Zgłosiło się do niego zaledwie 276 osób, a aktywnych kont było 49.
"Trudna" data
Leszek Sikorski, dyrektor Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia odpowiedzialnego za realizację projektu, przyznaje w rozmowie z "DGP", że data 2014 jest "trudna". - Problemem będzie nie tyle opracowanie przez nas centralnych systemów i rozwiązań, ile ich zintegrowanie na poziomie lokalnym - mówi.
Jak informuje gazeta, do tej pory na informatyzację przeznaczono 712 mln zł. Zostały jednak one skierowane właśnie na budowę ogólnopolskiego systemu, tymczasem problemem leży w samych szpitalach i innych jednostkach służby zdrowia. Na jeden szpital przypada średnio 2,8 komputera, a dostęp do internetu w pracy ma tylko 55 proc. lekarzy.
Bez komputerów nie sposób wprowadzić reformy. Jak wyliczył Krzysztof Nyczaj z Krajowej Izby Gospodarczej, średni koszt wdrożenia dokumentacji medycznej w szpitalu to koszt około miliona złotych. W skali kraju potrzeba więc 800 mln zł - wylicza "DGP". Tymczasem w niektórych województwach, jak np. zachodniopomorskim, nie przeznaczono na to nawet złotówki.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24