- Handlujący bronią, bursztynem, złotem jest mi to całkowicie obojętne, kto kupił polskie stocznie. Chcę, żeby je uratował - powiedział premier Donald Tusk po posiedzeniu rządu, odnosząc się do medialnych doniesień, jakoby za inwestorem miał stać syndykat handlujący bronią.
- Jak pan premier skomentuje ten fakt, że w poniedziałek część mediów podała, że ostatecznym nabywcą majątku stoczni w Gdyni i w Szczecinie jest podmiot handlujący bronią - zapytała Donalda Tuska dziennikarka.
- To chyba Minister Grad - rzucił za plecami premiera w stronę ministra skarbu rzecznik rządu Paweł Graś. Donald Tusk sam wyłożył jednak karty na stół.
Jedyny warunek: nadzieja na ratunek
- Nie ma czegoś takiego jak definitywny nabywca. Rząd podjął decyzję, zmieniając prawo, negocjując z unią europejska, zrobiliśmy wszystko, by uratować przemysł stoczniowy w Polsce - powiedział szef rządu. - Sprzedaliśmy stocznie z szansą, a nie gwarancją, że uratujemy je przed upadłością. Do tej aukcji mógł przystąpić każdy. Inwestor prosił jeszcze o czas, by sprawdzić co tak naprawdę kupuje, sprawdzić jak jest stan prawny stoczni - dodał.
Tłumaczył, że dla niego ważne jest, aby by stocznie znalazły nabywcę, bo rząd pieniędzy na inwestycje nie ma. Jest pewien jednak, że Katar jest gotów do wieloletniej strategicznej współpracy.
Nie ma takich instytucji finansowych, funduszy czy państw, które powstały po to by bezinteresownie pomagać Polsce i polskim stoczniom. Nie ma kolejek ludzi z dowolnego regionu świata, którzy ze zlotem stoją i czekają, żeby kupić polskie stocznie, bo tam narodziła się "Solidarność", albo dlatego, bo leżą nad Bałtykiem.(...)Gdyby miało się kazać, że kupujący handlują bronią, bursztynem, złotem jest mi to całkowicie obojętne. Chcę, żeby je uratował tusk o handlarzu
Dodał, że nie zagląda w życiorysy każdego ze swoich partnerów, sprawdza tylko, czy wpłacają pieniądze. - Jestem jednak bliski pewności, że znajdziemy dobry finał. Gdyby miało się kazać, że kupujący handlują bronią, bursztynem, złotem jest mi to całkowicie obojętne. Chcę, żeby je uratował - podsumował premier.
Minister skarbu aleksander Grad dodał, że spekulacje medialne dotyczące inwestora zaczynają być żartobliwe. - Warto patrzeć na instytucje, które to gwarantują, a te są poważne - dodał.
Czekając na pieniądze
W maju Stichting Particulier Fonds Greenrights, powołany przez fundusz Qinvest zakupił kluczowe aktywa stoczni Gdynia i Szczecin, a 17 czerwca otrzymał gwarancje banku Qatar Islamic Bank. Inwestor ma zapłacić za majątek stoczni Gdynia i Szczecin w sumie prawie 400 mln zł.
21 lipca pieniądze za stocznie miały zostać wpłacone, jednak wątpliwości inwestora miał wzbudzić list Szczecińskiego Stowarzyszenia Obrony Stoczni, w którym napisano m.in., że stocznia w Szczecinie mogła być "pralnią brudnych pieniędzy". W związku z tym Katarczycy prosili o przesunięcie terminu zapłaty do 17 sierpnia.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24