Minister zdrowia Ewa Kopacz przedstawi na środowym posiedzeniu rządu projekt zmiany w ustawie o czasie pracy lekarzy. Według RMF FM, chce ona doprecyzować przepisy wchodzące w życie 1 stycznia jednocześnie odsuwając je w czasie. Na to nie zgadza się opozycja.
Zmiany dotyczą przede wszystkim liczby i długości dyżurów, a także doprecyzowania odpoczynku i czasu wolnego pomiędzy nimi. Minister Kopacz uważa, że aktualne przepisy bazujące na unijnym prawie i ograniczające od Nowego Roku czas pracy lekarzy do 48 godzin tygodniowo nie są precyzyjne, co może doprowadzić do odmiennych interpretacji przepisów w poszczególnych szpitalach.
Forsowanie wbrew UE
Szefowa resortu zdrowia podkreśliła także, że konieczność znowelizowania ustawy zadeklarowali zarówno prawnicy jak i parlamentarna opozycja, która wypowiedziała się w tej kwestii podczas posiedzenia sejmowej komisji zdrowia.
Tymczasem klub PiS "ostro protestuje" przeciw zamiarowi odroczenia wejścia w życie unijnych przepisów. Poseł PiS z sejmowej komisji zdrowia Czesław Hoc podkreślił na wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie, że odroczenie wejścia w życie tych przepisów, czego chciałby resort zdrowia, "grozi poważnymi konsekwencjami europejskimi".
Hoc zauważył, że komisarz unijny ds. zatrudnienia i spraw społecznych Vladimir Spidla zapowiedział, że jeśli wejście w życie unijnych przepisów, ograniczających czas pracy lekarzy do 48 godzin tygodniowo zostanie w Polsce odroczone, to zaskarży Polskę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w tej sprawie.
Lekarze czekają
Resort zdrowia chciałby opóźnienia wejścia w życie nowych przepisów i namawia do akceptacji tego rozwiązania środowisko lekarskie. Jak na tę propozycję nowelizacji zareagują lekarze, tego dowiemy się już w czwartek, ponieważ na ten dzień zaplanowano kolejną turę rozmów minister Kopacz z Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Lekarzy.
Wcześniej związkowcy zapowiadali, że zgodziliby się na pozostawienie dłuższego czasu pracy, ale pod warunkiem wyższych pensji.
Źródło: PAP, RMF
Źródło zdjęcia głównego: TVN24