Podwyżka składki rentowej po stronie pracodawców nie wystarczy, żeby zlikwidować dopłaty z budżetu do systemu rentowego - ostrzega Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych i proponuje równe obciążenie obciążeń, podczas gdy teraz pracodawcy płacą większą składkę.
Zdaniem Jeremiego Mordasewicza z PKPP Lewiatan rząd musi podnieść składkę do 5 proc. wynagrodzenia brutto po obu stronach. A to oznaczać będzie wzrost obciążenia o 0,5 punktu procentowego dla pracodawców i o 3,5 punktu dla pracowników.
Premier Donald Tusk przyznał we wtorek, iż rząd rozważa podniesienie składki po stronie pracodawców, ale że decyzja jeszcze nie zapadła.
- Obawiam się, że to się może okazać za mało - i trzeba będzie podnieść składkę rentową do poziomu pięciu procent po stronie pracownika i pięciu procent po stronie pracodawcy - powiedział TVN CNBC Mordasiewicz, który jest także członkiem rady nadzorczej ZUS.
Brakuje nam 18 mld zł
- Wiemy o tym, że brakuje nam dzisiaj rocznie 18 miliardów złotych na wypłacanie tych rent to podwyżka składki rentowej wydaje się nieuchronna - dodał.
Podwyżka, jaką proponuje PKPP Lewiatan, byłaby bardziej dotkliwie odczuwana przez pracowników, bo dla nich podwyżka oznaczałaby kwotowo wyższy ubytek w dochodach.
Dziś pracownik zarabiający średnią krajową - czyli 3440 zł miesięcznie - wpłaca co miesiąc tytułem składki rentowej ponad 50 zł, czyli trzy razy mniej, niż pracodawca. Po podwyżce według pomysłu PKPP Lewiatan składki po obu stronach byłyby równe. Przy czym dla pracodawców oznaczałoby to wzrost około 20 zł, a dla pracowników o 140 złotych.
Źródło: TVN CNBC
Źródło zdjęcia głównego: TVN24