Tylko 4 na 100 rodzin ma oszczędności w wysokości co najmniej półrocznych dochodów. Nie wykorzystaliśmy koniunktury, by zacząć odkładać pieniądze - pisze "Rzeczpospolita".
Połowa rodzin uważa, że ich zasobność materialna nie zmieniła się w ciągu dwóch lat. 32 proc. sądzi, że jest gorzej, a co szósta przyznaje, że jej status się poprawił. Respondenci uważają, że 1080 zł na osobę w rodzinie wystarczy na spokojnie życie.
W ciągu dwóch ostatnich lat przeciętnie dochody rodzin wzrosły o ok. 20 proc. – wynika z badania „Diagnoza Społeczna 2009”. Jednak wzrost poczucia bezpieczeństwa materialnego i finansowego nie przełożył się na boom oszczędności. Wiosną – bo wtedy było prowadzone badanie – miała je co trzecia polska rodzina. A długi lub kredyty – ponad 40 proc. gospodarstw domowych. Przeciętne oszczędności wynoszą ok. 4,8 proc. miesięcznych dochodów (w 2007 r. było to 4,5). Za to średni poziom zadłużenia to ponad 6,5 miesięcznych dochodów rodziny.
– Pogłębia się dysproporcja między skłonnością do zaciągania zobowiązań i skłonnością do oszczędzania - mówi prof. Tomasz Panek, jeden z autorów badania.
Profesor tłumaczy takie zachowanie sytuacją ekonomiczną Polaków. – Po to, by móc oszczędzać, trzeba mieć ku temu finansowe możliwości. A w Polsce wynagrodzenia wciąż nie są wysokie.
Według niego, gdy ludzie czują się bardziej bezpieczni finansowo, starają się realizować swoje marzenia o dobrach materialnych, dużych zakupach czy o mieszkaniu. Stąd większa skłonność do kredytów niż do odkładania na przyszłość. Z kolei Maciej Bukowski, szef Instytutu Badań Strukturalnych, zwraca uwagę, że nie tylko polskie rodziny, ale też firmy niechętnie odkładają pieniądze. – Nie należymy do nacji oszczędzających, najprawdopodobniej wynika to z ambicji konsumenckich. Chcemy szybko poprawiać swój status materialny i dobrobyt – dodaje Bukowski.
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu