Oprócz telewizora, dziś na raty można kupić także... swoje zdrowie. W prywatnych szpitalach i klinikach pielęgniarki oprócz wbijania igieł wypełniają także także wnioski kredytowe. TVN CNBC Biznes sprawdziła, za co można dziś płacić w służbie zdrowia kredytem.
W wielu klinikach np. na operację zaćmy refundowaną przez Narodowy Fundusz Zdrowia trzeba czekać około roku. Dlatego wielu klientów, aby przyspieszyć zabieg decyduje się na zapłacenie za zabieg z własnej kieszeni.
A rozłożenie kosztów na choćby 12 miesięcy pozwala im łatwiej przełknąć tę gorzką finansową pigułkę. - Dla wielu potencjalnych pacjentów jest to bariera trudna do przejścia. Natomiast rozłożona w czasie w ciągu roku, czy dwóch, przy w miarę niskim oprocentowaniu, ta procedura staje się procedurą dostępną - mówi prezes Enel-Med Adam Rozwadowski.
Zdrowy biznes
A jak wygląda leczenie na kredyt? - Pacjent musi do nas przyjść z dowodem osobistym i zaświadczeniem z zakładu pracy o zatrudnieniu i dochodach. I następnego dnia ma już odpowiedź z banku. Najczęściej te kredyty są udzielane - tłumaczy Anna Chrzanowska, Centrum Medyczne MAVIT.
Za rozłożenie kosztów zabiegu na raty trzeba dodatkowo zapłacić. Oprocentowanie jest przeważnie stałe i wynosi ok. 10 proc. - podobnie jak oprocentowanie kredytu gotówkowego w oddziale banku. Czasem zależy ono jednak od ilości rat.
A w związku z tym, że Polacy na leczenie wydają z własnej kieszeni bardzo dużo, to interes zwietrzyły też banki. Citi Handlowy i BGŻ oferują już swoim klientom specjalne pakiety medyczne. Za kilkanaście złotych miesięcznie klient zyskuje dostęp do podstawowych usług medycznych i kilka wizyt u specjalisty.
- Coraz więcej banków będzie sprzedawało takie usługi i za rok, dwa, kiedy jeszcze pojawią się dodatkowe ubezpieczenia w ramach NFZ, wtedy już właściwie nie będzie na naszym rynku banku, który by nie oferował takich dodatkowych ubezpieczeń - uważa główny analityk Finamo Paweł Majtkowski.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES