Ceny ropy naftowej na największym na świecie rynku amerykańskim spadły poniżej psychologicznej granicy 70 dolarów za baryłkę. Jest to najniższy poziom od blisko 8 tygodni.
Ceny ropy wzrosły przez zbliżający się do wybrzeży Stanów Zjednoczonych huragan Dean. Eksperci obawiali się, że żywioł może wyrządzić w przemyśle nafciarskim podobne szkody, jak dwa lata temu huragan Katrina. Dean osłabł z piątej, najwyższej, do pierwszej, najniższej klasy w skali potęgi huraganów i nie zagraża już naftowym instalacjom.
Osłabnięcie Deana i przeprowadzenie w porę przez meksykański monopol naftowy Petroleos de Mexico zabezpieczeń oraz ewakuacji na platformach i w terminalach naftowych w Zatoce oddaliło tym razem groźbę szkód i pozwoliło na spadek cen.
Spółka podała wprawdzie, że kroki te spowodują straty produkcyjne w wysokości 2,7 miliona baryłek ropy i 2,6 miliarda stóp sześciennych gazu ziemnego dziennie, ale - jak się okazało - potrwają one niezbyt długo.
Na New York Mercantile Exchange cena ropy krajowej w kontraktach na wrzesień obniżyła się we wtorek o 1,65 dol., czyli 2,3 proc., do poziomu 69,47 dol. za baryłkę. Jest to najniższy poziom od 27 czerwca. W ciągu dnia cena spadła nawet poniżej 69 dolarów, aż do 68,76 dol. za baryłkę.
Wcześniej w Londynie na giełdzie ICE Futures cena ropy zamknęła się na poziomie 68,69 dol. za baryłkę, niższym o 1,16 dol. od zamknięcia poniedziałkowego.
Spadek ceny może być jednak chwilowy. Sezon huraganów nad Atlantykiem potrwa jeszcze przez dwa miesiące i w tym czasie może jeszcze wiele się zdarzyć. Jeśli któryś z następnych tropikalnych sztormów uderzy w urządzenia naftowe południowych stanów USA lub Meksyku, kierowcy amerykańscy i odbiorcy oleju opałowego z pewnością odczują to swych kieszeniach.
Jak zwykle, wiele zależy też od OPEC. Rynek naftowy w USA i na całym świecie czeka na nowe decyzje Organizacji Państw Eksportujących Ropę Naftową, które mają zapaść na jej sesji ministerialnej 11 września.
Źródło: PAP/Radio Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: TVN24