Zamiast dopłat do kredytów mieszkaniowych w programie "Rodzina na swoim", rząd chce zachęcić deweloperów do budowy mieszkań na wynajem. Po dziesięciu latach lokatorzy mogliby je wykupić - informuje "Gazeta Wyborcza".
Zgodnie z nowym pomysłem resortu infrastruktury, państwo miałoby poręczyć kredyty na budowę mieszkań m.in. Towarzystwom Budownictwa Społecznego, spółdzielniom i firmom deweloperskim. Cena takich mieszkań byłaby jednak z góry ograniczona.
Zainteresowani wynajmem musieliby jednak - w formie zaliczki - wpłacić najpierw co najmniej 30 proc. ceny mieszkania. Resztę spłacaliby przez kolejnych dziesięć lat w czynszu. Możliwa byłaby też spłata jednorazowa lub - przeciwnie - wydłużenie czasu na uregulowanie płatności nawet do 20 lat. Nowy program może już zacząć obowiązywać za rok.
Po co te zmiany? Po pierwsze - w mieszkania na wynajem będą inwestować także prywatne firmy. Po drugie - z programu będą mogli skorzystać również ci, którzy w obecnych warunkach nie mają szansy na otrzymanie kredytu w banku, ale stać ich na 30-proc. zaliczkę i czynsz.
Bliski koniec "Rodziny na swoim"
Najpierw rząd zamierza wyłączyć z programu "Rodzina na swoim" mieszkaniowy rynek wtórny. Państwo wspierałoby więc tylko zakup nowych mieszkań lub budowę domów. Tu dobra wiadomość dla singli. Również te osoby będą mogły skorzystać z rządowej pomocy. Dotychczas rządowy program obejmował tylko rodziny i osoby samotnie wychowujące dzieci.
Po trzech latach program "Rodzina na swoim" ma zostać zlikwidowany. Nadal nie wiadomo jednak czy ustawa po prostu przestanie obowiązywać czy też będzie stopniowo wygaszana, np. poprzez kolejne ograniczenia ceny lokalu lub metrażu.
Na razie wiadomo, że w przyszłym roku zostanie obniżony pułap cen mieszkań, którego nie można przekroczyć, by dostać rządową dopłatę.
Obecnie poważnym ograniczeniem, jeśli chce się skorzystać z programu "Rodzina na swoim" jest również dopuszczalny metraż mieszkania. Dla rodzin - wynosi on 75 m kw., przy czym dopłata obejmuje tylko 50 m. Proponowana norma metrażowa dla singla to 50 m kw., a dopłata w tym przypadku obejmowałaby 30 metrów.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24