Polska, Luksemburg i Niemcy najlepiej radzą sobie w przeciwdziałaniu tendencji do spadku zatrudnienia, widocznej w całej Unii Europejskiej. Od początku kryzysu w UE zlikwidowano ponad 4 mln miejsc pracy, głównie zatrudnionych w przemyśle mężczyzn i pracowników niskokwalifikowanych.
Takie informacje zawiera najnowszy raport Komisji Europejskiej. Obecny kryzys zbiera żniwo na rynkach pracy w UE, odwracając obserwowane od 2000 roku tendencje wzrostu poziomu zatrudnienia. Według raportu KE, najdotkliwiej spadek zatrudnienia odczuli mężczyźni, osoby młode oraz pracownicy niskokwalifikowani i tymczasowi.
Polska znów prymusem
- Polska wypada najlepiej. Jest jedynym krajem, które cały czas ma pozytywny wzrost gospodarczy, a od drugiego kwartału 2008 r. do drugiego kwartału 2009 r. przyrost zatrudnienia wynosił 1 proc. Razem z Luksemburgiem są to jedyne kraje, które miały przyrost zatrudnienia w porównaniu z wielkim spadkiem zatrudnienia w innych krajach UE - powiedziała współautorka raportu, Magdalena Grzegorzewska z dyrekcji ds. zatrudnienia KE.
Jak dodała, obok tych dwóch krajów bardzo dobrze pod względem zatrudnienia wypadają Niemcy, gdzie mimo recesji zatrudnienie pozostało praktycznie na tym samym poziomie (spadek o 0,1 proc. w drugim kwartale 2009 roku w porównaniu z rokiem ubiegłym). Najgorzej wypadają Hiszpania, Irlandia i kraje bałtyckie, gdzie zatrudnienie spadło w tym samym okresie nawet o 7-13 proc.
KE jest przekonana, że straty w zatrudnieniu udało się w pewnym stopniu ograniczyć dzięki wprowadzeniu krótszego czasu pracy oraz zastosowaniu innych środków walki z kryzysem. Przekonuje jednak, że one nie wystarczą, i kraje UE powinny skupić się w swych politykach zatrudnienia na zmianach strukturalnych, np. na przygotowaniu przejścia do gospodarki niskoemisyjnej.
- Ten raport pokazuje, jak ważne jest połączenie krótkoterminowej odpowiedzi UE na kryzys z jej długoterminowymi reformami strukturalnymi. Reformy te są konieczne dla unijnej gospodarki i rynków pracy, jeśli chcemy wyjść z obecnego kryzysu dobrze przygotowani na przyszłe wyzwania, szczególnie na przejście do gospodarki niskoemisyjnej - oświadczył komisarz ds. zatrudnienia Vladimir Szpidla.
Z szerszym horyzontem
Autorzy raportu przekonują, że rynki pracy UE są bardziej dynamiczne, niż się często uważa, ale długotrwałe bezrobocie wciąż jest dużym zagrożeniem. "Każdego roku około 22 proc. pracowników w UE zmienia pracę. Ten dynamizm nie ogranicza się do krajów zwykle postrzeganych jako elastyczne, jak na przykład Wielka Brytania lub Dania, ale dotyczy wszystkich krajów UE" - stwierdzono w raporcie.
Wspomniany odsetek waha się od 14 proc. w Grecji i 16 proc. w Szwecji do 25 proc. w Wielkiej Brytanii, 28 proc. w Finlandii, 25,4 proc. w Hiszpanii i 30 proc. Danii. W Polsce co piąty pracownik (22,4 proc.) zmienia co roku pracę.
Dynamizm ten, jak przekonują eksperci, jest częścią ogólnej tendencji obserwowanej od późnych lat dziewięćdziesiątych w postaci coraz częstszych przypadków przejścia od nieaktywności i bezrobocia do zatrudnienia. "Jest to oznaką zasadniczej poprawy o charakterze strukturalnym na rynkach pracy UE" - uważa KE. Mimo tej pozytywnej tendencji spadającej od lat 90. liczby długotrwałych bezrobotnych wciąż blisko 45 proc. okresów bezrobocia w UE trwało w ostatnich latach dłużej niż rok, podczas gdy w Stanach Zjednoczonych odsetek ten wyniósł tylko około 10 proc.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24