Miliony wcale nie wirtualnych dolarów można zarobić w wirtualnym świecie Second Life. Od tych pieniędzy prawie nikt nie płaci podatków. Ale zęby na nie ostrzy sobie już brytyjski urząd podatkowy...
HMRC - brytyjski urząd podatkowy - postanowił przyjrzeć się tym, którzy zarabiają na wirtualnych serwisach.
Rzecznik urzędu Patrick O'Brien twierdzi, że transakcje w internecie podlegają takim samym przepisom podatkowym, jak wszelkie inne transakcje. - Dlatego upomnimy się o należną nam część dochodu z wirtualnego handlu - mówi O'Brien.
Powstała już nawet technologia pozwalająca wyszukiwać wirtualnych biznesmenów. HMRC używa do tego bota o nazwie Xenon. Jest to program przeszukujący sieć w poszukiwaniu osób, które nie płacą podatków od dochodów uzyskanych w Second Life i innych serwisach internetowych.
Brytyjski dziennik "The Independent" szacuje, że obecnie kilka tysięcy mieszkańców Wielkiej Brytanii zarabia regularnie na handlu w Second Life. Transakcje w Second Life zawierane są w wirtualnej walucie - dolarach linden. Aby jednak móc nimi obracać, lindeny trzeba nabyć od firmy Linden Labs, twórcy serwisu - za zupełnie realne dolary.
Wirtualna waluta umożliwia zawieranie całkiem realnych transakcji w świecie Second Life, handel przedmiotami lub "wynajem" lokacji innym uczestnikom Second Life. Większość zawierających takie transakcje w ogóle nie myśli o ich opodatkowaniu.
- Przez niepłacenie podatków od takich transakcji budżet brytyjski może dużo stracić - uważa ekspert podatkowy Matta Coward.
Źródło: Wirtualny Nowy Przemysł