Na pierwsze piwo potrzebne jest 15-20 tys. złotych, oryginalna koncepcja na nazwę i etykietę na butelce. Do tego dobra promocja, zainteresowanie premierą hurtowników i oczekiwanie na pozytywną reakcje rynku. Potem kolejna inwestycja. Tak rozkręcają się pierwsze browary, które mogą zmienić rynek piw premium.
Statystyczny Polak w tym roku wypije prawie 100 litrów piwa. Większość z nich będzie pochodziła z największych koncernów. Być może sięgnie on po piwa rzemieślnicze, produkowane przez piwowarów, którzy jeszcze niedawno warzyli ten napój dla siebie i swoich znajomych.
Historia większości "rzemieślników piwa", którzy zdecydowali się na wyprodukowanie własnego trunku jest zbliżona. Najpierw pierwsze rzemieślnicze piwo kupione w sklepie lub przywiezione od znajomego z zagranicy. Później chęć warzenia pierwszego napoju na własne potrzeby i dla własnego smaku, by po latach spróbować robić to na szerszą skalę - zlecając produkcję istniejącemu już browarowi. Pierwsi, którzy już zarobili na piwie rzemieślniczym, przymierzają się do budowy własnych browarów.
Rynek bez dna
Browary rzemieślnicze zaczęły powstawać kilka lat temu. Obecnie piwowarów chętnych do wyjścia ze swym piwem poza krąg znajomych jest sporo. - Od osób zainteresowanych produkcją piwa otrzymuję nawet 15 zapytań tygodniowo - zauważa Marcin Ostajewski z "Browaru Olimp", który wyprodukował już 150 tys. butelek własnego piwa.
Ostajewski stara się doradzać innym, co jest ważne przy warzeniu piwa w browarze. Nie sprzedaje jednak gotowego pomysłu.
Boom na piwa od rzemieślników
Piwowarzy podkreślają, że moment na wejście na rynek piw rzemieślnicznych jest obecnie dobry. Popyt jest duży, nie ma też problemu z eksportem. Polskie trunki z chęcią piją Duńczycy i Czesi.
Producenci, którym brakuje środków na start mogą liczyć na wsparcie sponsorów. Tak było w przypadku Adama Czogalli, który kilka tygodni temu wyprodukował pierwsze butelki piwa, pod marką "Perun". Miał na koncie kilka nagród z konkursów piwowarów domowych, znał się na stylach piwa i to wystarczyło, by ktoś zainteresował się jego umiejętnościami. Teraz wspólnie z inwestorem buduje własny browar.
Media społecznościowe dźwignią handlu
Do promocji dobrze nadaje się internet i media społecznościowe. To tam odbywają się zapisy na najnowsze piwa, które zamierza "wypuścić" browar.
Choć te rzemieślnicze to głównie klasa premium, ważne jest przekonanie konsumentów, że warto jest zapłacić za piwo w butelce 6 lub 8 zł. - Reklama jest potrzebna, ale ta uświadamiająca, czym różni się piwo rzemieślnicze o tradycyjnego i dlaczego jest droższe - argumentuje Bartłomiej Napieraj z "AleBrowaru".
Piwowarzy zachwalają, że piwa rzemieślnicze mają więcej chmielu. Do tego ich rodzajów i smaków mogą być setki. Dodatkowo, gaz w butelce powstaje w wyniku specjalnego leżakowania, nie jest natomiast do niej dodawany.
Niewielki udział w rynku
- Mówimy o bardzo małych browarach. Jest to około 5-10 proc. rynku piwa w Polsce, wliczając w to browary regionalne i piwa restauracyjne. Teraz dominują duże browary i jest ich względnie niewiele – mówi Krzysztof Lechowski Prezes Zarządu Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych.
Według Lechowskiego ciężko będzie zmienić przyzwyczajenia konsumentów. Jego zdaniem Polacy kupują te gatunki piwa, które są tańsze (zazwyczaj piwa jasne). Z kolei piwa rzemieślnicze trafiają do niewielkiej liczby osób. - W Niemczech istnieje 1,3 tys. browarów, natomiast w Polsce jest ich około 100. Przez 10-20 lat będziemy szli w kierunku browarów rodzinnych. By tak się stało, najważniejsze są dwa czynniki: większa kultura piwa (świadomość i gust konsumentów) oraz cena – podkreśla Lechowski.
Wielcy nie czują się zagrożeni
Wielcy gracze tacy jak choćby Kompania Piwowarska, która posiada 36 proc. udziału w rynku, nie dostrzegają zagrożenia ze strony piw rzemieślniczych, a odczytuje je jako "impuls dla rozwoju kultury piwnej" i "świadectwo odbudowy pozytywnego wizerunku całej piwnej kategorii". Największe udziały w rynku mają obecnie Kompania Piwowarska i Grupa Żywiec.
Jak to się skończy?
Mimo rozwoju branży, większość rzemieślniczych browarów jest dopiero na etapie pierwszych inwestycji. To wciąż zazwyczaj pasja, a nie biznes, który ma przynieść określone zyski.
Jan Szała, który razem z ojcem stworzył browar "Szałpiw" nie odzyskał jeszcze zainwestowanych pieniędzy. Podobnie jest w przypadku "AleBrowaru" (ok. 60 tys. litrów rozlanego piwa), który każde zdobyte pieniądze ze sprzedaży, inwestuje w kolejne partie piwa.
Póki co, piwowarzy jeszcze nie chcą rozmawiać o pieniądzach, ale wciąż o pasji.
Autor: Przemysław Porzybut/mn / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: mat. prasowe