Nieoczekiwane przedłużenie negocjacji w sprawie Opla. Choć porozumienie o sprzedaży europejskiej marki General Motors kanadyjsko-rosyjskiemu konsorcjum miało zostać podpisane w czwartek, to nie wiadomo, czy stanie się to do końca tygodnia. Niuanse tkwią w głównie w ustaleniu szczegółów pomocy, jaką kraje, w którym Opel ma fabryki, mają mu udzielić.
W czwartek wieczorem zdecydowano o kontynuowaniu rozmów. Toczą się one jednocześnie w kilku miejscach.
Równolegle z negocjacjami we Frankfurcie, europejską stolicą Opla, w Madrycie hiszpańscy związkowcy spierają się o wielkość potencjalnych cięć zatrudnienia w fabryce w Saragossie. Początkowo kanadyjski fundusz Magna, który wraz z rosyjskim Sbierbankiem ma odkupią od GM większość Opla, chciał stamtąd przenieść znaczącą część produkcji do niemieckiego Eisenach. Ostatecznie uzgodniono, że 72 proc. produkcji corsy przypadnie na Saragossę, reszta na Eisenach. Natomiast od roku 2013 do Niemiec przeniesione zostałoby dalsze 2 proc. produkcji. Wczoraj Hiszpanie zdołali wymóc na Magnie, że w ich fabryce pozostaną dwie pełne linie produkcyjne z mocami 478 tys. aut rocznie.
Po ile na Opla?
Inną kwestią jest wielkość finansowej pomocy, której rządy poszczególnych krajów mają udzielić Oplowi.
Polskie Ministerstwo Gospodarki, które dotychczas twardo zapewniało, że fabryka w Gliwicach nie wymaga żadnego wsparcia finansowego, zmieniło zdanie. Rzecznik resortu poinformował, że wielkość pomocy publicznej będzie zależała od wniosku nowych właścicieli i potrzeb Gliwic. Wcześniejsze informacje mówiły o 450 mln euro, które ma wyłożyć polski rząd.
Polski zakład jest w sieci Opla najnowocześniejszy, najwydajniejszy i najtaniej produkujący. Niedawno do produkcji został wprowadzony najnowszy model koncernu – Astra IV.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, Rzeczpospolita