Niemieckie sieci dyskontów Aldi i Lidl spożywczych poważnie rozmyślają o uruchomieniu przy swych sklepach stacji benzynowych. Pomysł ucieszył tamtejszego ministra gospodarki, który także liczy na tańsze tankowanie u specjalistów od niskich cen. Jeden z niemieckich polityków wspomina zaś wręcz o państwowej kontroli cen paliw.
Minister Rainer Brüderle (FDP) cieszy się z planami Aldiego i Lidla, by konkurować z wielkimi sieciami stacji benzynowych. - Ceny najlepiej kształtują się w warunkach konkurencji. Gdy oferta się rozszerza, spada cena. Cieszę się zatem z każdego dodatkowego konkurenta na rynku i zachęcam przedsiębiorców do wejścia na rynek paliw - powiedział minister Bruderle tabloidowi "Bild".
Gazeta wskazuje, że w Austrii należąca do niemieckiej firmy Aldi-Süd sieć sklepów pod marka Hofer ma już stacje paliw, gdzie jest wyraźnie taniej niż na innych: benzyna i olej napędowy kosztują tam po 99 eurocentów, czyli nawet o 20 centów taniej niż stacjach wielkich sieci.
W Polsce własne stacje benzynowe przy niektórych supermarketach maja sieci Auchan i Tesco. Ceny paliwa należą tam do najniższych w okolicy. Stacje benzynowe budował tez francuski Geant, ale po sprzedaży sieci sklepów niemieckiemu Realowi stacje zostały przekazane paliwowemu Statoilowi.
Niemieckie państwo ustali ceny paliw?
"Bild" cytuje tez pierwszą w Niemczech wypowiedź polityka, który dopomina się o państwową kontrolę wysokości cen paliw.
Szef SPD w Kraju Saary Heiko Maas powiedział tabloidowi, jeśli koncerny paliwowe będą nadal nakręcać spiralę cen, to politycy będą musieli zareagować. - Niemcy będą musiały pójść śladami Luksemburga i ustalić urzędową maksymalną cenę benzyny, oleju napędowego i gazu - stwierdza Maas.
W ubiegłym tygodniu ceny benzyny E95 na niektórych niemieckich stacjach paliw przekroczyły poziom 1,5 euro. Jak wyliczał niemiecki automobilklub ADAC, rok 2010 był najdroższy w historii pod względem kosztów utrzymania auta - obecny zaś zapowiada się jako jeszcze gorszy pod tym względem.
Źródło: bild.de
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu