Jeden z kluczowych rządowych projektów, który miał uniezależnić nas od dostaw z Rosji, zostaje na razie zawieszony - donosi "Forsal". Przedłużenie ropociągu Odessa-Brody do Polski może się okazać nieopłacalne - uważa główny inwestor przedsięwzięcia, państwowy PERN.
Przedłużenie ropociągu Odessa–Brody do Płocka i Gdańska dotychczas było jednym z kluczowych projektów rządowych, które miały poprawić bezpieczeństwo energetyczne Polski.
Rura miała zagwarantować w 2014 roku dostawy do Polski nawet 40 mln ton ropy z rejonów Morza Kaspijskiego. Mimo, że Unia Europejska dofinansowała inwestycję kwotą pół miliarda złotych, a ukraiński odcinek rury jest gotowy od lat, to polski inwestor kręci nosem. Jak dowodzi, nasze rafinerie do tej pory nie podpisały żadnego wiążącego kontraktu na dostawy ropy tym rurociągiem, a nawet nie mają konkretnych deklaracji ze strony potencjalnych dostawców surowca.
PERN stawia na Rosję i morze
Robert Soszyński, prezes Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych (PERN), które miałoby być głównym inwestorem ropociągu, w rozmowie z "Forsalem" twierdzi, że projekt ten wciąż jest analizowany, choć trudno dziś jednoznacznie stwierdzić, czy jest on w ogóle wykonalny. Jak dowodzi, aby był on opłacalny, musiałoby nim popłynąć przynajmniej 10 mln ton ropy rocznie.
Jego zdaniem nie wiadomo, czy tyle surowca z przeznaczeniem dla Polski udałoby się tam wtłoczyć. Poza tym pozostają trudne negocjacje dotyczące np. stawek przesyłowych. – Ważniejsze dziś wydaje się więc zapewnienie stabilnych dostaw z Rosji – tłumaczy Soszyński. Według niego lepszym rozwiązaniem byłoby skupienie się na rozbudowie np. gdańskiego Naftoportu.
Eksperci: Różnicować źródła dostaw
PERN powinien skupić się na rozbudowie rurociągu OBP. Realizacja tego projektu jest w interesie Polski kowalski o pern
Dlatego eksperci radzą by nie lekceważyć możliwości, jakie daje nam rurociąg Odessa–Brody. – PERN powinien skupić się na rozbudowie rurociągu OBP. Realizacja tego projektu jest w interesie Polski. Dostrzegła to Unia Europejska, która jest zdeterminowana, by projekt ten ruszył. Choć UE zdecydowała się dofinansować to przedsięwzięcie, brakuje wyraźnych działań i decyzji rządu w tej sprawie – mówi Janusz Kowalski, były członek zespołu ds. dywersyfikacji w Ministerstwie Gospodarki
Gdyby OBP powstał, kaspijska ropa mogłaby popłynąć nie tylko do krajowych rafinerii, ale także litewskiego zakładu Orlenu. – Dostawy te rozwiązałyby problem z rentownością Możejek, które od trzech lat nie mają dostępu do rosyjskiej ropy z rurociągu Przyjaźń – przekonuje Janusz Kowalski.
Źródło: "Forsal"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24