Dołków na warszawskiej giełdzie ciąg dalszy. W środę traciły wszystkie indeksy, a sesja zakończyła się 3,6 proc poniżej wczorajszego zamknięcia. Zdaniem ekspertów, nastroje inwestorów wciąż są rozchwiane i trudno wyrokować, kiedy sytuacja na parkiecie się ustabilizuje.
Środowa sesja na warszawskiej giełdzie rozpoczęła się gorzej niż oczekiwali analitycy. WIG otworzył się o 4,34 proc. poniżej wczorajszego zamknięcia, a WIG20 zniżkował aż o 4,60 proc. Nie lepiej sytuacja wyglądał wśród małych i średnich spółek - mWIG40 już na początku tracił 4,87 proc. a indeks sWIG80 3,72 proc.
- Skala dzisiejszej porannej paniki mogłaby wreszcie dawać nadzieję, że inwestorzy, którzy chcieli się pozbyć szybko akcji, już to zrobili, a gwałtowna przecena przynajmniej w krótkim okresie mogłaby zostać wyhamowana. Trudno jednak wyrokować, kiedy dokładnie to nastąpi - uważa Krzysztof Pado, analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego.
Po chwilowych wzrostach o około 1 proc., w południe indeksy znów zanurkowały poniżej czterech procent względem wtorkowego zamknięcia. Później indeksy odrobiły część strat, ale i tak WIG20 zakończył sesję na poziomie 2935,09 pkt., czyli 3,6 proc. poniżej wtorkowego zamknięcia. Indeks szerokiego rynku WIG zanotował na koniec 46204,97 pkt. (o 3,47 proc. gorzej niż na wtorkowym zamknięciu).
Dużym zniżkom towarzyszyły wysokie obroty, które sięgnęły prawie 3 mld złotych.
Zdaniem doradcy inwestycyjnego i kierownika rynku akcji w BZ WBK AIB Asset Management Błażeja Bogdziewicza, mimo że nadal możliwe są spore wahania cen, to w długim horyzoncie perspektywy dla rynku akcji są dobre.
- Mamy obecnie do czynienia z paniką, nie tylko w Polsce, choć tu spadki są większe niż w innych krajach. Ceny akcji spadają m.in. w obawie o wzrost gospodarczy w USA. Naszym zdaniem te obawy są nieco przesadzone. Gospodarka światowa prawdopodobnie spowolni, ale nie spodziewamy się światowej recesji - powiedział Bogdziewicz.
W ślad za rynkami światowymi Wskaźniki na warszawskim parkiecie spadały w ślad za giełdami w Azji. Tokijski indeks Nikkei zamknął się tracąc 3,35 proc. i osiągając poziom z 2005 roku. HangSeng w Hong Kongu po godz. 9 tracił 5,37 proc., japoński Topix spadł na zamknięciu o 3,54 proc., a chiński indeks benczmarkowy CSI 300 zmalał o 3,4 proc. Wyprzedaż na azjatyckich rynkach spowodowały obawy, że amerykańska gospodarka wkrótce wejdzie w stan recesji. - Realistycznie rzecz biorąc gospodarka USA już jest w recesji - powiedział David Ng, zarządzający w Hwang-DBS Asset Management Snd. w Kuala Lumpur.
Światowe rynki wyczekiwały w środę istotnych danych makroekonomicznych z USA. Najważniejszą z nich była publikacja wskaźnika inflacji CPI w Stanach Zjednoczonych. Opublikowane o 14.30 dane okazały się bardzo bliskie oczekiwań analityków, a dane na temat dynamiki produkcji przemysłowej za oceanem w grudniu lepsze od spodziewanych.
Negatywną informacją była publikacja raportu finansowego za IV kwartał amerykańskiego banku inwestycyjnego JP Morgan Chase &Co., który odnotował spadek zysku o 34 proc. po odpisach 1,3 mld USD na inwestycje związane z kredytami wysokiego ryzyka.
Jeszcze w środę za oceanem ma zostać opublikowana tzw. "Beżowa Księga", czyli raport o stanie amerykańskiej gospodarki.
Źródło: TVN CNBC Biznes, XTB, ISB
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES