Jeśli ktoś planuje zakup nowego samochodu i liczy na znaczną obniżkę ceny, mocno się rozczaruje. Tak dużych rabatów jak przed rokiem klienci już nie zobaczą – twierdzą zgodnie eksperci. Powód? Większość dilerów przekroczyła już plany sprzedaży na cały rok - pisze "Rzeczpospolita".
W przypadku fiata pandy to już tylko 750 zł – zaledwie jedna czwarta ubiegłorocznego upustu. O połowę niższy niż przed rokiem jest bonus na skodę fabię – 1 tys. zł zamiast 2 tys. zł, a z 9,5 tys. zł do 5 tys. zł stopniał rabat na octavię. Kupujący podstawową wersję opla corsy (w ubiegłym roku rabat 1,5 tys. zł) teraz nie dostają żadnej obniżki - wylicza "Rz".
Producenci coraz częściej zamiast redukcji ceny oferują dodatkowe pakiety wyposażenia lub kredyty. Ale i tu oferta słabnie. W ubiegłym roku Fiat oferował i rabat, i kredyt. Teraz jedno albo drugie.
Dlaczego tak się dzieje? – Wysokość rabatów i promocji jest zależna od zapasów magazynowych. A te się wyczerpują – mówi w rozmowie z "Rz" prezes Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar Wojciech Drzewiecki.
W sporej części salonów wyprzedaże ograniczą się do pojedynczych modeli lub wersji. – Już teraz wiem, że nie wprowadzimy najmniejszych nawet promocji na nissana qashqai – mówi "Rz" kierownik bielskiego Japan Motors Tomasz Patrzykowski. Salon przewiduje co prawda wyprzedaż kilkunastu modeli nissana note, ale tylko z najbogatszym wyposażeniem.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24