Od spadków rozpoczęło się poniedziałkowe otwarcie na warszawskiej giełdzie - to reakcja GPW na obniżenie ratingu USA. Indeks największych spółek WIG20 stracił na starcie 1,51 proc., wyniósł 2410,38 pkt. Po godz. 9.30 zwyżkował na plus, a potem znów dołował. Spadki na otwarciu i chwilowe wzrosty odnotowały też największe europejskie indeksy. Na minusie zamknęły się giełdy azjatyckie.
Zgodnie z najnowszym oświadczeniem, Europejski Bank Centralny przystąpił do interwencji na rynku obligacji - zwłaszcza Hiszpanii i Włoch.
Na amerykańskie kłopoty i ruchy EBC wyraźnie zareagowały rynki na świecie. Na giełdach dalekowschodnich oraz Australii i Nowej Zelandii na otwarciu wystąpiły znaczne spadki. Indeks czołowych firm japońskich Nikkei zakończył sesję spadkiem o 2,2 proc. do 9097,56 pkt. Obecnie jest on o 8,1 proc. niższy od swojej średniej z 25 dni. Obejmujący więcej przedsiębiorstw indeks Topix obniżył się o 2,3 proc. do 782,86 pkt.
Z kolei indeks Hang Seng giełdy w Hongkongu spadł o 1,9 proc. Indeks Straits Times giełdy w Singapurze spadł o blisko 5 proc., a w Seulu spadek na zamknięciu wyniósł 4 proc. Główny indeks giełdy w Szanghaju obniżył się o 3,79 proc. do 2526,82 pkt, po spadku o 7,3 proc. w ciągu sesji, co zmusiło operatora giełdy do zawieszenia na jakiś czas notowań.
Giełda w Sydney straciła prawie 2 proc. W Nowej Zelandii indeksy spadły średnio o ponad 3 proc.
Europa też spada
Także główne europejskie indeksy na otwarciu zanotowały spadki. Niemiecki DAX na otwarciu spadł o 0,88 proc. i wyniósł 6.181,11 pkt., a brytyjski FTSE 100 dołował o 0,83 proc. i wyniósł 5.203,24 pkt. Nieznacznie, bo o 0,08 proc. spadł z kolei CAC 40, który wyniósł 3.275,96 pkt.
Tuż przed godz. 10 niemiecki DAX znajdował się już 0,5 proc., a francuski CAC ponad 1 proc. na plusie. Rekordzistą poniedziałkowego wzrostu jest jednak giełda w Mediolanie, gdzie indeks FTSE MIB rósł o ponad 4 proc.
Godzinę później wszystkie indeksy znów się zaczerwieniły.
Rosyjski RTS (obracają nim zwłaszcza zagraniczni inwestorzy) stracił na otwarciu 3,27 proc., a MICEX (skupiają się na nim inwestorzy rosyjscy) - 3,08 proc. To silne spadki.
Eksperci podkreślają, że na rynkach giełdowych w Europie jest nerwowo, ale paniki nie ma. Podobnie było podczas azjatyckiej sesji.
Frank biegnie dalej, złoto coraz droższe
W poniedziałek ok. godz. 8.20 za szwajcarskiego franka trzeba było zapłacić rekordowe 3,76 zł. Trochę później - o godz. 9 kurs spadł do 3,73 zł.
Dolar miał maksima ok. godz. 6.30 i - jak frank - ok. godz. 8.20 - kosztował 2,83 zł. Jego kurs o godz. 9 wyniósł 2,81 zł.
Euro w rekordowym momencie ok. godz. 8.30 osiągnęło 4,06 zł. O godz. 9 kosztowało 4,04 zł.
Ceny złota w poniedziałek na rekordowych poziomach - kruszec zdrożał na Comex w Nowym Jorku do 1.718,20 USD za uncję (o 4 proc.). Spadły natomiast ceny ropy wobec spodziewanego przez inwestorów spadku popytu na ten surowiec wywołanego przez spowolnienie światowej gospodarki.
Co z Wall Street?
Analizy ekspertów wskazują, że na Wall Street (po otwarciu notowań) należy liczyć się ze spadkami rzędu 2 proc.
W nocy z piątku na sobotę czasu polskiego amerykańska agencja ratingowa Standard & Poor's obniżyła ocenę USA z maksymalnego poziomu AAA do AA+. S&P tłumaczyła, że obniża rating, ponieważ nie jest przekonana, że uchwalony 2 sierpnia przez Kongres USA plan redukcji deficytu budżetowego wystarczy do znaczącego zmniejszenia zadłużenia kraju.
Tym samym po raz pierwszy w historii Stany Zjednoczone straciły punkty w ocenie wiarygodności kredytowej. I choć administracja USA zakwestionowała wiarogodność analiz, światowe rynki zareagowały niemal natychmiast. Większość giełd w weekend nie pracowała, ale pierwsze oznaki spadków pojawiły się na giełdach bliskowschodnich.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Fotorzepa, TVN24