Fikcyjne firmy sprowadzające olej napędowy ze Wschodu nie płacą podatku VAT. Na nielegalnym obrocie paliwami budżet państwa może tracić nawet miliard złotych rocznie - donosi "Puls Biznesu".
Jak ustaliła gazeta, importowi do Polski oleju napędowego m.in. przez Litwę i Łotwę z białoruskich rafinerii w Mozyrze i Nowopołocku, przygląda się od kilku miesięcy Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
ABW sprawdza m.in., czy firmy handlujące pochodzącym stamtąd paliwem dopuszczają się oszustw na podatku VAT. Dziennik ustalił, że o możliwości gigantycznych oszustw podatkowych powiadomiły Agencję kilka miesięcy temu m.in. dwa największe polskie koncerny - PKN Orlen i Lotos. - ABW prowadzi rozpoznanie tego zagadnienia - przyznało biuro prasowe Agencji. Nie chce jednak ujawniać żadnych szczegółów.
Mechanizm przestępstwa
Jak ustalił "PB", mechanizm działania oszustów jest bardzo prosty. Paliwo z Białorusi trafia najczęściej na najpierw na Litwę i Łotwę, czyli na teren Unii Europejskiej. Stamtąd jest transportowane w procedurze zawieszenia poboru akcyzy do Polski. Tu trafia do składu akcyzowego lub punktu zarejestrowanego handlowca, skąd następnie jest "wyprowadzane" i naliczana jest akcyza. Jednak oprócz akcyzy pierwsza firma która sprzedaje paliwo na terenie Polski powinna zapłacić także 23 proc. podatku VAT. Tak się jednak nie dzieje, bo pierwsza firma która sprzedaje paliwo (tzw. firma słup) zaraz po sprzedaży paliwa znika z rynku.
Miliard złotych rocznie
Według szacunków koncernów paliwowych na tym procederze skarb państwa traci miesięcznie nawet 85 mln zł, czyli rocznie ponad miliard zł; za miesięczną kwotę można zatankować blisko 300 tys. aut o średnim baku 50 litrów - wylicza "PB".
Autor: km/fac/k / Źródło: Puls Biznesu
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu