- W wielu SKOK-ach sytuacja jest trudna - poinformował rzecznik prasowy Komisji Nadzoru Finansowego Łukasz Dajnowicz. Prezes Krajowej SKOK Rafał Matusiak odpiera te zarzuty twierdząc, że kondycja kas oraz ich wyniki są dobre i to pomimo, zdaniem prezesa, utrudniających codzienną pracę działań KNF.
Zdaniem KNF szczególnie zaskakuje niespotykana w innych instytucjach finansowych skala "wyprowadzenia zasadniczych obszarów działalności do podmiotów zewnętrznych oraz wpływ tej sytuacji na efektywne zarządzanie kasami i koszty".
Wątpliwości przy luksemburskich skryptów
- Wątpliwości budzi na przykład postępowanie wielu kas, które dokonywały transakcji tzw. luksemburskimi skryptami dłużnymi bez pełnego rozpoznania ryzyka i właściwej wyceny tych skryptów - dodał rzecznik KNF. Skrypty dłużne są potwierdzeniem zaciągniętego kredytu, najczęściej niezabezpieczonym.
- Po około 20 latach pozostawania SKOK poza państwowym nadzorem, sytuacja w sektorze jest złożona. W dziewięciu konserwatywnie zarządzanych kasach (na 55 wszystkich SKOK) ocena KNF pozwoliła na zatwierdzenie prezesów. Natomiast w wielu kasach sytuacja jest niestety trudna - poinformował Dajnowicz.
Kasy na minusie. "Powód do dumy"
Zgodnie ze wstępnymi wynikami kas za 2013 r., podanymi we wtorek na konferencji prasowej przez prezesa Kasy Krajowej SKOK Rafała Matusiaka, w ubiegłym roku SKOK-i zarobiły ponad 252 mln zł. 12 kas zanotowało stratę. Aktywa kas wyniosły ponad 19 mld zł, a liczba członków przekroczyła 2 mln 600 tys. osób. Podczas konferencji poinformowano, że w 2012 r. wynik netto SKOK-ów był ujemny i wynosił ponad 56 mln zł. - Wyniki te są powodem do dumy - ocenił w komunikacie Rafał Matusiak, prezes Krajowej SKOK. Jak dodał, ten sukces udało się osiągnąć mimo niestabilnego otoczenia prawnego Kas oraz restrykcyjnych, utrudniających SKOK-om codzienną pracę działań Komisji Nadzoru Finansowego.
"Od października 2012 roku otrzymaliśmy ponad 800 różnego rodzaju pism z KNF. Do 10 lutego takich pism wpłynęło już 65. (...) To prawdziwa lawina korespondencji - oświadczył Matusiak.
Zwrócił uwagę, że "brakuje zrozumienia i zachowania jednolitości w podejściu KNF". - Czuję się jak osoba, która została posadzona w samochodzie na siedzeniu kierowcy, tyle że obok mnie siedzi urzędnik KNF-u i to on trzyma rękę na kierownicy i zawiaduje gazem oraz hamulcem. Sęk w tym, że jeżeli dojdzie do jakiegoś zdarzenia drogowego, to ja będę ponosił odpowiedzialność za to, co się stanie - spuentował .
Autor: rf / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24