Komisja Europejska upomniała dziś Polskę ws. wdrożenia dyrektywy ws. energii ze źródeł odnawialnych. Bruksela wezwała też Warszawę do wdrożenia unijnych przepisów o utylizacji wycofanych z eksploatacji pojazdów.
W pierwszym przypadku chodzi o to, że Polska nie poinformowała jeszcze KE o pełnym wdrożeniu dyrektywy ws. energii ze źródeł odnawialnych, a termin jej wdrożenia minął 5 grudnia 2010 r.
Poza Polską Komisja Europejska upomniała dziś w tej sprawie także Finlandię i Grecję i wysłała do tych krajów tzw. uzasadnione opinie, otwierając tym samym procedurę o naruszenie przepisów UE. "Jeśli kraje te nie wywiążą się ze swoich obowiązków prawnych w terminie dwóch miesięcy, Komisja może skierować sprawy do Trybunału Sprawiedliwości" - zagroziła KE w komunikacie. Polska musi więc poinformować KE, czy wdrożyła przepisy.
"Kwestia priorytetowa"
Bruksela podkreśla, że wdrożenie przepisów dyrektywy o energii ze źródeł odnawialnych jest dla niej "kwestią priorytetową", bo "niepotrzebne opóźnienia" mogą zagrozić osiągnięciu celu całej UE w zakresie energii odnawialnej.
Jeśli kraje te nie wywiążą się ze swoich obowiązków prawnych w terminie dwóch miesięcy, Komisja może skierować sprawy do Trybunału Sprawiedliwości KE
Jak poinformowało polskie ministerstwo gospodarki, nie może ono bez zgody KE ujawnić szczegółów toczącego się postępowania. Zapewniło jednocześnie, że implementacja dyrektywy jest dla niego priorytetem i ma to nastąpić "w najbliższym możliwym terminie poprzez nową regulację o randze ustawowej". Według MG, nie ma też obecnie zagrożenia nieosiągnięcia określonego dla Polski w dyrektywie celu na 2020 r., czyli 15-proc. udziału OZE w końcowym zużyciu energii.
Z utylizacją samochodów też problem
Komisja wezwała dziś też Polskę do wdrożenia unijnych przepisów o utylizacji wycofanych z eksploatacji pojazdów. Chodzi o unijną dyrektywę, której celem jest ograniczenie ilości odpadów pochodzących z pojazdów. Mówi ona, że dostarczenie zużytego pojazdu do zakładu recyklingu powinno być bezpłatne. To producenci samochodów lub firmy profesjonalnie zajmujące się ich importem powinny organizować i finansować darmowe systemy zbiórki i złomowania pojazdów, za wyjątkiem, gdy są one dostarczane bez kluczowych części takich jak silnik, lub jeśli koszty te nie mogą być odzyskane.
Komisja zaniepokojona
KE jest "zaniepokojona" utrzymującymi się niedociągnięciami w polskim prawie i "powolnym tempem wprowadzania zmian do ustawodawstwa" - napisano w komunikacie. Dlatego na wniosek komisarza ds. środowiska Janesza Potocznika KE otworzyła w czwartek kolejny etap procedury o naruszenie unijnego prawa (tzw. "uzasadniona opinia") i dała Polsce dwa miesiące na dostosowanie się do wymogów UE. "W przeciwnym razie Komisja może skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości UE" - ostrzegła KE.
Celem unijnej dyrektywy o utylizacji pojazdów jest wymuszenie odpowiedzialności na producentach oraz zwolnienie z kosztów złomowania końcowych użytkowników samochodów i małych firm. Polskie ustawodawstwo, wyjaśnia KE w komunikacie, wymaga jednak opłat w wysokości 500 zł (na fundusz środowiskowy) od indywidualnych osób oraz firm, które importują mniej niż 1000 pojazdów rocznie do Polski. KE uważa, że kwota ta nie jest związana z realnym kosztem złomowania samochodu i jest krzywdząca dla małych firm. Także od indywidualnych osób importujących pojazdy wymaga się opłat na poczet złomowania samochodów, podczas gdy dyrektywa stwierdza, że tylko producenci samochodów oraz profesjonalni importerzy powinni być za to odpowiedzialni.
KE upomniała dziś Polskę także w związku z przepisami dot. opłat lotniskowych i etykiet mówiących o zużyciu energii.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24