To miał być przysłowiowy "gwóźdź programu" wizyty Władimira Putina w Chinach. Podpisanie wielkiej umowy gazowej było już prawie dopięte, ale ostatnie informacje dochodzące z rosyjskiej delegacji mówią, że ten punkt wypadł z listy umów, które miano zawrzeć w obecności przywódców.
Jak podaje największy biznesowy dziennik w Rosji "Wiedomosti", powołując się na źródło w rosyjskiej delegacji, w spisie dokumentów, które mają być podpisane oficjalnie w Chinach w obecności prezydentów Rosji i Chin, nie ma kontraktu na dostawy gazu.
- Rozmowy jeszcze się nie zakończyły i jest jeszcze szansa na podpisanie umowy - zapewnia jednak rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow.
We wstępnym projekcie spisu dokumentów był "punkt gazowy", ale ostatecznie się nie dogadano – mówi "Wiedomostiom" źródło w rosyjskiej delegacji.
Pytany o to rzecznik Kremla mówi, że wizyta się jeszcze nie skończyła, że jest postęp i że umowa gazowa "może być podpisana w dowolnym momencie". Pieskow przyznał, że sprawa rozbija się o cenę. To, że głównym punktem spornym pozostaje cena, przyznał też dziś w wywiadzie dla Bloomberga premiere Miedwiediew.
Lata negocjacji
Negocjacje między Rosją a Chinami trwały tak długo, bo przez wiele lat strony nie mogły dojść do porozumienia w sprawie ceny gazu. W ostatnich tygodniach rozmowy jednak przyspieszyły. Kilka dni temu w rozmowie z telewizją Rossija24 szef Gazpromu Aleksiej Miller informował, że umowa jest na finiszu. - Już tylko jedna cyfra dzieli nas od podpisania 30-letniego kontraktu na dostawy 38 mld metrów sześciennych (rocznie) ze Wschodniej Syberii do Chin - powiedział wtedy. Z poniedziałkowych informacji prasowych wynikało, że cena w kontrakcie nie będzie odbiegała od stawek europejskich. - Mimo, że wcześniej pojawiały się informacje o rabacie dla Chin, końcowa cena będzie na poziomie średniej ceny w Europie, czyli 350-380 dolarów za tysiąc metrów sześciennych - podało źródło w Gazpromie, cytowane przez gazetę "Izwiestija". Rosja zarabia dziś głównie na sprzedaży gazu ziemnego do Europy, jednak Kreml doskonale zdaje sobie sprawę, że przyszłość należy do Azji, gdzie z roku na rok rośnie popyt na błękitne paliwo.
Autor: gak, mn / Źródło: Wiedomosti, tvn24bis.pl