Połowa wadliwych produktów na rynku Unii Europejskiej pochodzi z Chin. Dlatego Bruksela rozważa nawet zablokowanie unijnego importu z Państwa Środka - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Fisher Price - część największego na świecie koncernu zabawkarskiego Mattel - wycofał w ostatnich dniach 1,5 mln zabawek "Made in China". Z półek sklepowych w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Wielkiej Brytanii znikną Wielki Ptak z Ulicy Sezamkowej oraz Elmo, które pomalowano w Chinach farbką zawierającą ołów. Całkiem niedawno chińską pastę do zębów, która zawierała trujące substancje, wycofano z włoskich i hiszpańskich supermarketów.
Meglena Kunewa, unijna komisarz bezpieczeństwa konsumenckiego, nie wyklucza zablokowania rynku unijnego dla eksportu z Chin. - Nie może być kompromisu w sprawie bezpieczeństwa konsumenta - ostrzegła pod koniec lipca w Pekinie. Spędziła w Chinach trzy dni, odwiedziła fabrykę zabawek oraz chiński ośrodek kontroli, przez który przechodzi każdy prototyp, zanim zostanie dopuszczony do produkcji.
Na oczach unijnej komisarz przeprowadzono testy dekoracji, które zawisną w grudniu na unijnych choinkach, a właśnie teraz są produkowane w Chinach. Jednak problemem nie są prototypy, ale to, co dzieje się potem z nimi w tysiącach chińskich fabryk. W warunkach ostrej konkurencji i słabej kontroli kombinuje się tam, na czym oszczędzić. W efekcie produkty są mniej bezpieczne albo wręcz toksyczne.
Na świecie skandal wokół importu z Chin trwa od marca, gdy tysiące amerykańskich psów i kotów zdechły po spożyciu karmy z dodatkiem przemysłowej melaminy. Okazało się, że Chińczycy dodają ją do pszenicznego glutenu i proteiny ryżowej, która wchodzi w skład karmy. Na liście bubli znalazły się chińskie zabawki pomalowane trującą farbką, owoce morza hodowane na antybiotykach, soki owocowe z dodatkiem niezdrowego barwnika.
Teraz władze chińskie borykają się z problemem, jak przekonać świat, że ich produkty generalnie nie oznaczają gorszej jakości. Bo gra jest renomę i wielkie pieniądze. Tylko w Europie chiński eksport to 266 mld dol. rocznie. M. in. dlatego władze Chin w weekend ogłosiły czarną listę 400 eksporterów, którzy sprzedawali wadliwe produkty i w pełni współpracują z zachodnimi regulatorami rynku. Zamknęły już sto firm z branży spożywczej, które nie spełniały norm. W pośpiechu szykują ustawę o normach bezpieczeństwa, zaostrzają też kary. Stracono szefa chińskiej Administracji Leków i Żywności, który za łapówki dopuścił do sprzedaży nieprzetestowane leki.
Źródło: PAP, Gazeta Wyborcza