- Tu nie będziemy rozmawiać o Budryku. Wracajcie tam, gdzie rozmowy powinny się zakończyć - powiedział wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak. Na razie kobiety nie rezygnują i uparcie czekają na wicepremiera w Warszawie, ale coraz częściej mówią, że być może wyjadą.
Wicepremier Waldemar Pawlak stanowczo nie chce rozmawiać z żonami górników. - Nie będzie wymuszonych spotkań - mówił minister gospodarki. Próbował zachęcić kobiety do powrotu do swych domów. - Nie ma potrzeby dodatkowych spotkań, ponieważ te sprawy nie są prowadzone przez panie, a przez związkowców z "Sierpnia' 80" - tłumaczył Pawlak. Dodał, że nie można "ulegać eskalacyjnym postawom, z którymi mieliśmy w środę do czynienia". - Wczoraj z paniami było już wszystko uzgodnione, a później panie te zostały poinstruowane przez związkowca z "Sierpnia'80", żeby postawiły kolejne żądania i zdecydowały się na pozostanie w Warszawie - powiedział Pawlak.
Kobiety pozostają jednak nie ugięte i zapowiadają, że do stolicy niebawem przyjadą kolejne żony górników z Budryka. - Może nawet 50 pań - mówiła jedna z kobiet. Na razie nie wiadomo, kiedy miałoby to nastąpić. Kobiety nie chcą opuścić Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog". Zarzekają się, że nadal będą czekać na wicepremiera Waldemara Pawlaka. - Nie stawiamy innych żądań. Zależy nam na rozmowach z wicepremierem - powiedziała w TVN24 Jolanta Konieczna, żona jednego z górników.
"Jest możliwe, że wyjedziemy" Natomiast w Katowicach prezydium Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego zdecydowało w czwartek po południu, że Komisja zajmie się sprawą protestu w "Budryku". Zwrócił się o to zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej, który dotychczas prowadził negocjacje z protestującymi. Do spotkania ma dojść w piątek w Katowicach.
Żona jednego z górników powiedziała, że kobiety czekają teraz na potwierdzenie informacji z Katowic. Dodała, że dopiero wtedy zdecydują o dalszych krokach. - Jest możliwe, że wyjedziemy - powiedziała.
Około 50 kobiet od środy czeka w stolicy na spotkanie z ministrem gospodarki. Chcą rozmawiać o podwyżkach dla swoich mężów. Panie nie uprzedzały o swoim przyjeździe i nie umawiały się z Waldemarem Pawlakiem.
Tymczasem w Budryku już 12 górników prowadzi protest głodowy ponad 1000 metrów pod ziemią. Na innym poziomie kopalni, 700 metrów pod ziemią, protest okupacyjny prowadzi 150 górników. Kilkuset dalszych okupuje zakład na powierzchni. Strajk w Budryku trwa już ponad miesiąc.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24