Wiosną rząd zapragnął przyspieszyć prace nad budżetem na 2012 rok, lato zweryfikowało te plany. Jest już niemal przesądzone, że budżet będzie uchwalany w zwykłym, jesiennym terminie. W tym przypadku oznacza to, że stanie się elementem wyborczej, politycznej gry, a na dodatek będzie uchwalany wtedy, gdy rząd będzie zajęty polską prezydencją w Unii Europejskiej.
Powód? Rządowi nie udało się przekonać partnerów społecznych do przyspieszonego wydania opinii o projekcie ustawy budżetowej na 2012 rok. - Nasze apele, żeby nie wykorzystywać czasu do 15 lipca chyba nie znajdą posłuchu w związkach zawodowych. A ja ich zmusić do tego nie mogę - przyznał dziś premier Donald Tusk.
Związkowcy ramię w ramię z pracodawcami
Według prawa dopiero po przeprowadzeniu obowiązkowych konsultacji społecznych projekt budżetu może zostać przesłany przez rząd do Sejmu. Tymczasem i związkowcy, i pracodawcy decyzji o przedstawieniu swej opinii jeszcze nie podjęli. Jak tłumaczy wiceprzewodniczący OPZZ, dzieje się tak, bo rząd "nie szanuje dialogu społecznego" i nie chce dyskutować ze związkowcami o wskaźnikach makroekonomicznych, stanowiących podstawę budżetu.
- Chcielibyśmy poważnej dyskusji na ten temat, a nie tylko - jak rząd oczekuje - przekazania opinii, żeby rząd mógł przyjąć swoje wskaźniki i swój projekt - żali się wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Andrzej Radzikowski.
Solidarnie ze związkowcami z OPZZ stanęli Pracodawcy RP. - Rząd tutaj złamał zasadę dialogu społecznego, nie wysłał budżetu do konsultacji. Ta kwestia jest dyskutowana autonomicznie miedzy partnerami społecznymi i dopiero w wyniku tych konsultacji zapadnie decyzja, czy my przedstawimy naszą opinię - mówi Piotr Rogowiecki z organizacji Pracodawcy RP.
Budżet zaopiniowała już Solidarność, ale i jej przedstawiciel podkreśla, że nie oznacza to automatycznej zgody na wcześniejsze uchwalenie ustawy budżetowej. - Absolutnie nie proszę nie wiązać jednego z drugim. Tryb konsultacji założeń do ustawy budżetowej został złamany przez rząd i my to zaskarżyliśmy: skierowaliśmy do prokuratora generalnego - podkreśla Henryk Nakonieczny z "S".
Ustawa spadnie na nowy parlament?
Czas biegnie nieubłaganie. Oficjalnie ministerstwo finansów nie przekreśla pomysłu na wcześniejszą ustawę budżetową, ale wiceminister Ludwik Kotecki przyznaje, że jej uchwalenie może przesunąć się na kadencję nowego parlamentu. Sejm niestety nie zdąży prawdopodobnie przedyskutować tego budżetu. To może oznaczać, że dopiero przyszły parlament uchwali budżet na rok 2012 - mówi wiceminister Kotecki.
Jak szybko to zrobi, zależy oczywiście od tego, jak ukształtuje się jego skład, jak szybko uda się zbudować ewentualną koalicję - i powołać nowy rząd. W pesymistycznym wariancie początku przyszłego roku działania państwa będą opierały się na prowizorium budżetowym.
Źródło: TVN CNBC
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC