Rząd w poszukiwaniu ratunku dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych chce podnieść składkę rentową dla najzamożniejszych Polaków - napisała "Gazeta Wyborcza". - Rozważamy takie rozwiązanie - przyznaje szef doradców premiera Michał Boni. - Pierwszy raz o tym słyszę. Nie ma żadnych takich planów - mówi z kolei minister finansów Jacek Rostowski.
Według "GW" pracownicy mają płacić składkę rentową cały rok, bez względu na to, ile zarobią. Dziś najzamożniejsi Polacy, gdy ich dochód przekroczy 30-krotność średnich rocznych zarobków (ok. 95 tys. zł), przestają płacić składki rentową i emerytalną. Dotyczy to osób, które zarabiają ponad 8 tys. zł miesięcznie. Najlepiej opłacani przekraczają próg już w styczniu i od lutego nie płacą tych składek w ogóle.
Według szacunków rządu, na które powołuje się gazeta, zniesienie limitu dotknęłoby 290 tys. osób. FUS zyskałby na tym dodatkowe 1,3 mld zł. Dziś rząd na gwałt szuka sposobów jak łatać dziurę w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych z którego ZUS wypłaca świadczenia.
Szukamy różnych dróg...
Szef Zespołu Doradców Strategicznych premiera Michał Boni przyznał, że pomysł podwyższenia składki rentowej dla najbogatszych jest do rozważenia. - Dziś jesteśmy w warunkach spowolnienia, szukamy zbilansowania - i długu publicznego, i deficytu - i jest pytanie, czy osoby mające wysokie dochody nie mogłyby w imię pewnej solidarności społecznej tej swej składki rentowej płacić większej - powiedział Boni w rozmowie z radiową Trójką.
Zdaniem Boniego, ten pomysł jest godny rozważenia, jednak taka zmiana wymaga zgody w parlamencie. - Zobaczymy, jak będzie wyglądała wcześniej debata w rządzie i z partnerami społecznymi - zaznaczył minister.
... poza tą jedną
Kilka godzin później minister finansów Jacek Rostowski, który przebywa na spotkania unijnych ministrów finansów Ecofin w Brukseli, mówił coś zupełnie innego. - Nie ma żadnych takich planów - zapewnił. - Przyjeżdżam do Brukseli i dowiaduję się różnych ciekawych rzeczy. Absolutnie pierwszy raz o tym słyszę. Proszę wziąć poprawkę na to, że gazeta ma swoją objętość i trzeba ją wypełnić - ironizował.
Do słów ministra Boniego nie odniósł się. Wcześniej z ust tej dwójki płynęły już sprzeczne komunikaty i to także w sprawie ratowania finanasów FUS.
Na pamiętnej konferencji minister Rostowski w towarzystwie minister pracy Jolanty Fedak przedstawiał plan przesunięcia części pieniędzy z Otwartych Funduszy Emerytalnych do ZUS. Kilka dni potem rząd wycofywał się z tego pomysłu ustami Michała Boniego.
Źródło: Gazeta Wyborcza, PAP