Ciepło, słonecznie i... sucho. Taka pogoda oprócz przyjemnego wypoczynku poza domem jest też niestety przepisem na pożar - ostrzega Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Od początku roku w pożarach traw i lasów zginęło ponad 10 osób. Eksperci przypominają, że to także ogromne szkody w przyrodzie. Materiał "Faktów po południu" TVN24.
Ostatnie ciepłe, a w niektórych częściach kraju nawet gorące dni i brak opadów deszczu spowodowały, że zagrożenie pożarowe praktycznie w całej Polsce jest wysokie lub bardzo wysokie.
- Jeśli chodzi o zagrożenie pożarowe i jednocześnie też zagrożenie suszą, to nie ma w Polsce jednego regionu, gdzie jest najgorsza sytuacja, ponieważ w całym kraju ta sytuacja jest zła. Gleba jest przesuszona, a w lasach jest tak sucho, że wystarczy naprawdę jedna iskierka, żeby doprowadzić do pożaru - mówi rzecznik Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Grzegorz Walijewski. Jak zaznacza, "o ile w głębszych warstwach gleby woda jeszcze jest, to przy powierzchni jest z tym problem". - Sucha jest także leśna ściółka, co wprost łączy się z zagrożeniem pożarowym - wyjaśnia.
Kilka dni temu płonął las w okolicy Grójca na Mazowszu. Z ogniem walczyło około 200 strażaków, wspomaganych dodatkowo z powietrza przez samoloty gaśnicze. Przyczyną pożaru najprawdopodobniej było celowe podpalenie.
Do pożarów w lasach strażacy wyjeżdżają codziennie i to po kilkadziesiąt razy. Od początku roku gasili ich 2800. - Jak co roku w maju Państwowa Straż Pożarna prowadzi kampanię "Stop pożarom w lasach", przypominając ludziom, jakie niesie to za sobą konsekwencje. Obecnie mamy drugi stopień zagrożenia pożarowego w lasach, tak że jest już dość niebezpiecznie - wskazuje starszy kapitan Rafał Klecha z PSP w Zakopanem.
Ogromnym problemem jest także wypalanie traw. Pożarów z nimi związanych od początku roku było 35 tysięcy. Wielu z nich dałoby się jednak uniknąć.
Od początku roku w pożarach traw i lasów zginęło ponad 10 osób
Jak zwraca uwagę Klecha, "wielu ludzi w dalszym ciągu mimo naszych apeli nadal wypala trawy i nieużytki rolne, które w nieograniczony sposób rozprzestrzeniają się na pobliskie lasy niszcząc faunę i florę, co roku kilkanaście osób ponosi śmierć w takich zdarzeniach".
W pożarach traw zginęło w tym roku już 10 osób, w pożarach lasów - trzy. To także ogromne szkody w przyrodzie. Kilkugodzinny pożar może oznaczać wiele lat potrzebnych na odbudowę.
- Kiedy płoną drzewa, także stare, nawet te martwe, to giną setki gatunków związanych z tym drzewami. Na odtworzenie takiego lasu potrzebujemy tyle lat, ile miało najstarsze drzewo, czyli nawet setki lat. To są straty często niepowetowane - tłumaczy Katarzyna Karpa-Świderek z WWF Polska.
"Kluczem jest ściółka i jej nawilgotnienie"
Jak mówi profesor Bogdan Chojnicki, klimatolog z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, wystarczyłby jeden dzień intensywnych opadów, żeby sytuacja się poprawiła.
- Miejsca, w których pojawił się opad bardzo szybko oddalają się od tego klasycznego zagrożenia pożarowego. (...) Kluczem jest ściółka i jej nawilgotnienie. Nie jest trudno nawilgotnić taką ściółkę, ale musi być opad - podkreśla.
Źródło: "Fakty po południu" TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24