W kuluarach
"Udawali bardzo". Kulisy reakcji w sztabach wyborczych
Znamy wyniki sondażowe exit poll pracowni Ipsos, które nie dla wszystkich były satysfakcjonujące. Jak zareagowały na nie sztaby wyborcze? - Przed rozpoczęciem wieczoru wyborczego i przed ogłoszeniem sondażowych wyników niektórzy mówili, że jest to egzamin poprawkowy dla Lewicy. Inni żartowali nawet, że jest to egzamin warunkowy, za który płaci się na studiach. (...) Co to za wieczór wyborczy, w którym współlider chowa się w drugim rzędzie i nie wygłasza przemówienia? - mówiła w specjalnym wydaniu programu "W kuluarach" Agata Adamek, która była w sztabie wyborczym Lewicy. Jak kontynuowała, niektórzy robili dobrą minę do złej gry. - Politycy lewicowi mieli minorowe wyrazy twarzy. Niektórych w ogóle nie było, co też zostało zauważone - na przykład Anny Marii Żukowskiej, która jest szefową klubu parlamentarnego, miała ciągnąć listę, była jedynką. Adrian Zandberg nie stanął razem ze wszystkimi na scenie. Tłumaczył, że to spóźnienie, ale też bardzo szybko wyszedł z tego wieczoru wyborczego, które trwało kilkanaście minut - dodała dziennikarka. Arleta Zalewska, która była w sztabie wyborczym Trzeciej Drogi, powiedziała, że mowa ciała polityków zdradzała porażkę. - Przekaz, który ewidentnie poszedł SMS-em do wszystkich: to nie są nasze wybory, to była najtrudniejsza kampania, nasi wyborcy zostali w domach. Pytanie, dlaczego zostali? - dodała. Z kolei Radomir Wit przyglądający się Koalicji Obywatelskiej, powiedział, że "tam wybrzmiała jedna wiadomość: w tym miejscu, w którym odbywał się wieczór wyborczy Koalicji Obywatelskiej, był również kandydat na prezydenta". Większość wskazywała prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego.