Rozmowy o końcu świata
"Przeżyłam szok, co jest na śmietnikach"
Pięć milionów ton w Polsce, miliard trzysta milionów ton na świecie - tyle jedzenia rocznie trafia na śmietniki. To aż jedna trzecia tego, co globalnie udaje się wyprodukować. Co możemy zrobić, aby żywności marnowało się mniej? O to między innymi Magda Łucyan pytała swoje gościnie - Ewę Chodkiewicz z WWF i Jagnę Niedzielską, edukatorkę i autorkę książki "Ekologiczna kuchnia". Obie ekspertki wskazały, że ustawa o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności z 2019 roku jest dziurawa. - Nie obejmuje wszystkich supermarketów, nie obejmuje targów i bazarów, a tam też wyrzuca się bardzo dużo żywności - wymieniała Jagna Niedzielska. Ewa Chodkiewicz zwróciła też uwagę na to, że wiele sklepów podpisuje umowy z Bankami Żywności na jej przekazywanie, a później tego nie robi, bo kara, jaką w takich sytuacjach nakłada się na przedsiębiorcę (10 gr za kilogram), jest po prostu za niska. Ekspertka WWF powiedziała też, że jej zdaniem jedzenie zdatne do spożycia mogłoby trafiać też bardziej bezpośrednio do konsumentów. - Ustawa w tej chwili pozwala tylko na przekazywanie jedzenia organizacjom pozarządowym, tymczasem mogłby je też odbierać gminy i przekazywać domom opieki społecznej czy domom dziecka - mówiła Chodkiewicz. Obie znawczynie tematu odniosły się też do działalności grup ludzi, którzy robią swoiste "zakupy" w śmietnikach. Obie zwróciły uwagę, że "absolutnie nie powinna to być moda" i że trzeba mieć odpowiednią wiedzę, jakie produkty można zabrać i ich użyć. Niedzielska zwróciła uwagę na to, by pod żadnym pozorem nie zabierać puszek, które są nabrzmiałe lub ze śladami rdzy, bo ich zawartość może być niebezpieczna dla człowieka. Chodkiewicz mówiła o pleśni, która na pierwszy rzut oka może być nawet niewidoczna.