Opinie i wydarzenia

Europosłanka w kagańcu, wyłączanie mikrofonów. Burzliwa debata nad kandydaturą von der Leyen

Frakcje skrajnie prawicowe i skrajnie lewicowe zapowiedziały w czwartek podczas debaty w europarlamencie, że nie zagłosują za reelekcją Ursuli von der Leyen na stanowisko szefowej Komisji Europejskiej. Swoje poparcie dla niej wyraziła centrowa większość oraz Zieloni. Konserwatyści zagłosują zgodnie z interesami delegacji krajowych. Debata nie obyła się bez incydentów. Szefowa PE Roberta Metsola kazała wyprowadzić z sali rumuńską skrajnie prawicową europosłankę Dianę Sosoacę, która krzyczała i zakłócała posiedzenie. Do zajścia odniósł się polityk z Odnówmy Europę. - Tylko twarda ręka działa wobec ekstremistów. Musimy być chronieni przed liderami krajowymi, którzy rozrywają naszą tkankę społeczną. Czy pani będzie gotowa się im sprzeciwić? - zwrócił się do Ursuli von der Leyen. Europosłanka Lewicy Manon Aubry uznała, że jeśli kandydatka na szefową KE zostanie wybrana, "to będzie to zasługą małych układów, które zawarła w ostatnich dniach". Jak dodała, dotychczasowej szefowej KE w ubiegłej kadencji nie udało się zjednoczyć Europy, czego konsekwencją jest wzrost siły skrajnej prawicy. Nicola Procaccini, współprzewodniczący grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, stwierdził natomiast, że von der Leyen podczas poprzedniego mandatu "robiła wiele, żeby chronić lewicę".