Opinie i wydarzenia

Pawlak: nie wiedziałem, na co trafią środki, o które wnioskuje CBA

Chcę podzielić się z komisją i opinią publiczną kilkoma informacjami. Wysoka komisja ma bardzo dużo wiedzy, materiałów, dowodów, można powiedzieć takich puzzli i chciałbym pomóc w ułożeniu tych puzzli - mówił na posiedzeniu komisji śledczej ds. inwigilacji Pegasusem Mikołaj Pawlak, były dyrektor Departamentu Spraw Rodzinnych i Nieletnich. Pawlak uznał, iż "mówienie o dotacjach, że to są sumy na zlecenie, to przekłamanie". Mikołaj Pawlak przyznał, że przez czas, kiedy był zatrudniony w Ministerstwie Sprawiedliwości, nie rozmawiał ze Zbigniewem Ziobrą "w cztery oczy". Prosił, by "nie przeceniać" jego roli w MS. - Nie wiedziałem, na co trafią środki, o które wnioskuje CBA - zaznaczył Pawlak, tłumacząc, że "to była informacja objęta klauzulą tajności". Jak kontynuował, "wniosek trafił do niego, z bardzo licznymi pieczątkami, przeleciał przez całe ministerstwo". - Dawno nie widziałem tak ostemplowanego wniosku, a jednocześnie nie zawierał on uzasadnienia albo żadnych innych szczegółów - kontynuował. W jego przekonaniu "można być dumnym z tego, że za pieniądze przestępców ścigano przestępców". Marcin Bosacki wskazał, że między pismem Pawlaka, które umożliwiło przeznaczenie 25 milionów złotych z Funduszu Sprawiedliwości do CBA, wnoszącym o zwołanie komisji finansów 14 września 2017 roku, a wnioskiem CBA o to, żeby te pieniądze wpłynęły, nie minęła nawet doba. - Skąd taki pośpiech? - zapytał. Pawlak odpowiedział, że "dyrektor Paziewski wskazywał, że taki pośpiech się zdarzał, jeżeli była zgoda kierownictwa resortów". Zapytany, kto podjął decyzję o przekazaniu środków dla CBA, odparł, że "te decyzje podejmował pan minister Woś widniejący na umowie".