Opinie i wydarzenia
Więcej filmów w Polsce? "Brakuje nam zmian systemowych"
Polska byłaby bardzo dobrym miejscem do kręcenia filmów, ponieważ my mamy bardzo wiele do zaoferowania - lokacje, talenty, ekipy. Brakuje nam jednej bardzo ważnej rzeczy - zmian systemowych, dzięki którym mielibyśmy szansę być dużą konkurencją dla Budapesztu i dla Pragi - oceniła producentka filmowa Ewa Puszczyńska, założycielka Extreme Emotions. W rozmowie z Michałem Sznajderem wyjaśniła, że brakuje u nas zachęt finansowych. - W Budapeszcie, Pradze, ten system działa bardzo dobrze. U nas mamy pewną formę czegoś takiego od 2019 roku w postaci tego, że każda wydana w Polsce złotówka, czy dolar, kwalifikuje się do tego, żeby 30 procent z wydanego dolara, wróciło do producenta. Pozornie brzmi atrakcyjnie, ale to nie jest to samo, co na Węgrzech, czy w Czechach, bo nie jest to system podatkowy, który otrzymuje zwrot pieniędzy z Ministerstwa Finansów, tylko jest to dodatkowe wsparcie dofinansowania. Nie jest to automatyczne - kontynuowała. Aktorka Joanna Kulig wskazała, że Polacy mają przewrażliwienie na punkcie perfekcjonizmu. - My bardzo dużo rzeczy potrafimy, nawet więcej niż inni, a myślimy, że jeśli gdzieś polecimy, to sobie nie poradzimy. Z punktu widzenia aktorskiego, jak byłam na planie "She Came To Me" u Rebecci Miller z Anne Hathaway i Peterem Dinklagem, to oni byli pod dużym wrażeniem, że oni nie byliby w stanie sobie poradzić z nauczeniem się obcego języka w tak szybkim tempie - mówiła Kulig.