Jestem głęboko przekonany, że żadnego strajku w LOT nie będzie. Mam wątpliwości co do legalności referendum strajkowego organizowanego przez związki zawodowe - powiedział prezes PLL LOT Rafał Milczarski.
Jak przekazał Milczarski, w tym tygodniu związki zawodowe działające w PLL LOT poinformowały zarząd spółki o rozpoczynającym się referendum strajkowym. Według informacji medialnych, jeżeli do końca kwietnia zarząd nie dogada się ze związkami zawodowymi, a pracownicy zagłosują za strajkiem, to strajk może się odbyć podczas majówki.
Jak tłumaczy spółka, związkowcy chcą przywrócenia dawnych zasad wynagradzania. Według spółki, obecnie w dużej części opiera się ono na liczbie wylatanych godzin, podczas gdy w poprzednim systemie wynagradzania pensja była niezależna od liczby wylatanych godzin.
W 2010 r. ówczesny prezes firmy Sebastian Mikosz wypowiedział Zakładowy Układ Zbiorowy Pracy (ZUZP), dający pracownikom liczne przywileje. W 2013 r. wprowadził Ramowe Wytyczne dotyczące warunków wynagradzania pracowników LOT-u. Mikosz na wprowadzenie Ramowych Wytycznych zdecydował się na to w momencie, kiedy LOT miał ok. 400 mln zł długu i uzyskaną pomoc publiczną od rządu badaną przez KE. Jak informowała wówczas spółka, restrukturyzacja warunków zatrudnienia była jednym z warunków koniecznych, by KE zaakceptowała pomoc publiczną dla LOT, która uchroniła spółkę przed bankructwem.
Propozycja w sprawie płac
Prezes LOT przekazał, że w ramach dialogu społecznego prowadzonego w spółce z inicjatywy zarządu w minioną środę, odbyło się spotkanie, na którym zarząd zaprezentował przedstawicielom związków zawodowych kolejną propozycję Regulaminu Wynagradzania. Jak mówił Milczarski, wśród zaproponowanych rozwiązań są m.in.: usankcjonowanie podwyższonych wynagrodzeń dla pierwszych oficerów samolotów Boeing 787 Dreamliner, zmiana systemu zaszeregowania członków personelu pokładowego poprzez uzależnienie kategorii zaszeregowania od liczby godzin nalotu, czy propozycje programu pilotażowego zmierzającego do wprowadzenia premii dla personelu lotniczego i pokładowego. - Oprócz zwiększenia pensji dla pierwszych oficerów, są też proponowane zmiany w regulaminie premiowania pracowników ziemi. Ponadto jest zaproponowany - na razie pilotażowy - program premii zarówno dla pilotów, jak i personelu pokładowego, który ma co do zasady premiować punktualność i regularność. Tutaj też się bardzo różnimy w ocenach, dlatego że uważamy, iż postawa załóg jest kluczowa jeśli chodzi o regularność i punktualność. A związki zawodowe twierdzą, że nie mają na to żadnego wpływu i protestują, uważając, że to jest niestosowne - tłumaczył Milczarski. Dodał, że zarząd konsekwentnie od dwóch lat wprowadza w LOT rozwiązania, które stymulują firmę do wzrostu. - Zapewniamy ludziom bezpieczeństwo: zatrudnienia i pracy. Nie ma zagrożenia bankructwem firmy tak, jak miało to miejsce w przeszłości - mówił.
Straszenie pasażerów
Prezes przypomniał, że we wrześniu 2017 r. zarząd otrzymał od związków zawodowych informację o terminach planowanego wówczas referendum strajkowego. Zdaniem Milczarskiego, obecna inicjatywa jest próbą przeprowadzenia kolejnego referendum w tej samej sprawie. - Przeprowadzenia referendum strajkowego jest świętym prawem związków, pod warunkiem tego, że jest legalne. Jestem głęboko przekonany, ze żadnego realnego strajku w LOT nie będzie – podkreślił. W jego ocenie, informowanie o referendum strajkowym w prasie i mówienie o ewentualnym strajku jest "działaniem na szkodę spółki", ponieważ "straszą potencjalnych pasażerów strajkiem w LOT". - Będę się trzymał wyznaczonego planu. Myślę, że to referendum jest bardzo zawoalowaną odpowiedzią na propozycję regulaminu wynagradzania, jaką ostatnio przedstawiliśmy związkom zawodowym - powiedział. Udziałowcami PLL LOT są: Skarb Państwa (99,856 proc. akcji) oraz TFS Silesia (0,144 proc. akcji).
Autor: tol//dap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock