Najwyższa Izba Kontroli przebadała 11 z 45 polskich uzdrowisk. Wnioski dają do myślenia, bo przykładowo dopuszczalne w wielu z nich normy hałasu i jakości powietrza są przekroczone. A do tego - jak zauważa NIK w raporcie, do którego dotarł portal tvn24.pl - nie istnieje wiarygodny system kontroli właściwości leczniczych uzdrowisk.
Najwyższa Izba Kontroli wzięła pod lupę 11 z 45 polskich uzdrowisk: Kamień Pomorski, Dąbki, Kołobrzeg, Krasnobród, Muszyna, Nałęczów, Połczyn-Zdrój, Rabka-Zdrój, Wapienne, Złockie, Żegiestów.
Wątpliwości NIK budzą same dokumenty, na podstawie których kontrolowane miejscowości uzyskały lub utrzymały status uzdrowiska.
Jak zostać uzdrowiskiem?
Żeby szczycić się tytułem uzdrowiska gmina musi co dziesięć lat sporządzać i przedstawiać resortowi zdrowia tak zwany operat uzdrowiskowy. Jest to "wielobranżowy" dokument opisujący charakterystykę obszaru pod względem możliwości uznania go za uzdrowisko. Określa się w nim między innymi czy w gminie są lecznicze wody, czy znajduje się uzdrawiająca borowina, czy powietrze jest czyste, czy hałas nadmiernie nie dokucza, a promieniowanie elektromagnetyczne nie naraża ludzi na szwank. Taki dokument gminy składają w Ministerstwie Zdrowia.
Operaty uzdrowiskowe, skontrolowanych jedenastu gmin, powstawały w latach 2007-2009. Już wtedy było wiadomo, że w dziesięciu z nich jest za głośno, jak na miejsca, gdzie ludzie mają wracać do zdrowia. Nie przeszkodziło to jednak w nadaniu miejscowościom statusu uzdrowisk.
"Pomimo tych przekroczeń [hałasu i norm zanieczyszczenia powietrza - przyp. red.], jednostki uprawnione wydały gminom świadectwa potwierdzające właściwości lecznicze klimatu. Na ich podstawie Minister Zdrowia uznał, że miejscowości te spełniły wymogi określone dla uzdrowisk" - napisano w raporcie pokontrolnym zatwierdzonym przez prezesa NIK.
Co z powietrzem?
Dla pięciu gmin - Muszyny, Złockiego, Żegiestowa, Rabki-Zdroju oraz Nałęczowa - państwowa inspekcja ochrony środowiska już w latach 2007-2009 formułowała zastrzeżenia co do stanu jakości powietrza z powodu zdarzających się w ciągu roku przekroczeń norm stężenia pyłu zawieszonego.
Dziś - gdy coraz częściej i w coraz większej liczbie miejsc w Polsce, ogłaszane są alerty i alarmy smogowe - turyści zaczynają podważać sens tak zwanych opłat klimatycznych.
Doszło już do kilku procesów sądowych. Dotyczą one jednak tylko opłat pobytowych pobieranych przez miejscowości atrakcyjne turystycznie. Nie było jak dotąd sporów ani procesów o opłaty uzdrowiskowe pobierane przez gminy mające status uzdrowiska.
Przewodniczący Stowarzyszenia Gmin Uzdrowiskowych Jan Golba twierdzi, że nie ma dowodów jakoby obecnie w uzdrowiskach notowano przekroczenia norm zanieczyszczenia powietrza.
Nie ma też jednak jednoznacznych dowodów na to, że powietrze w kurortach jest czyste i sprzyja zdrowiu kuracjuszy.
W dziesięciu spośród jedenastu skontrolowanych miejscowości przekroczono dopuszczalne normy hałasu. W jednym przypadku nie przeprowadzono pełnych badań właściwości leczniczych mikroklimatu.
System nie nadąża i jest zbyt ogólny
Zarówno NIK, jak i gminy uzdrowiskowe są w tym wypadku zgodni: system pomiarów jakości powietrza nie pozwala na stwierdzenie czy w uzdrowiskach jest smog czy go nie ma.
- Państwowy system dzieli kraj na 46 stref, które z natury są bardzo rozległe. Często w miejscowościach uzdrowiskowych nie ma nawet urządzeń pomiarowych, a podawane są dla nich wyniki czystości powietrza. Gminy uzdrowiskowe, które podlegają ścisłym rygorom oddziaływania na zdrowie ludzi, powinny mieć indywidualne systemy pomiarowe, ale Ministerstwo Środowiska nie chce się na to zgodzić - skarży się prezes Jan Golba.
To, że w uzdrowiskach nie jest badana jakość powietrza potwierdza również NIK, która skontrolowała polskie uzdrowiska wiosną i latem ubiegłego roku.
"Prowadzone w ramach państwowego monitoringu środowiska badania poziomu zanieczyszczeń powietrza (...) nie gwarantują, że czynności te zostaną przeprowadzone na terenie uzdrowiska. Państwowy monitoring środowiska (...) nie zobowiązuje (...) do wykonywania odrębnych badań na obszarze uzdrowisk. Nie można zatem stwierdzić(...) rzeczywistego stanu sanitarnego powietrza na obszarze uzdrowisk, w szczególności zanieczyszczenia powietrza pyłem zawieszonym PM10 lub benzo(a)pirenem" - czytamy w nieopublikowanym jeszcze raporcie pokontrolnym.
Oceny powietrza wzięte z...
Gminy uzdrowiskowe, muszą jednak podawać w dokumentach wyniki badań powietrza. Biorą je więc czasami, nomen omen, z powietrza.
Na przykład w opracowaniu pn. "Właściwości lecznicze klimatu uzdrowiska Wapienne” stwierdzono: "skoro w latach 2002-2006 norma pyłu PM10 w Gorlicach nie została przekroczona, można uznać, że również w uzdrowisku norma ta nie została przekroczona"
Obie miejscowości dzieli 13 km. Być może to co napisano w opracowaniu jest prawdą. Dowodów na to jednak brak.
Tymczasem gdy od wielu lat zanieczyszczenie powietrza w Polsce pochodzi głównie z domowych pieców na paliwa stałe, wiadomo że ma ono bardzo lokalny charakter. Powietrze może różnić się jakością nawet w różnych dzielnicach tego samego miasta - twierdzą przedstawiciele Polskiego Alarmu Smogowego.
Część gmin uzdrowiskowych walczy o to, aby mieć u siebie stacje pomiarowe państwowego monitoringu środowiska (bo wyniki żadnych innych badań nie są urzędowo ważne). Ich wnioski jednak nie są uwzględniane.
Burmistrz Rabki-Zdroju od lat walczy o stację pomiarową w uzdrowisku. WIOŚ jednak odmawia. Ostatnia odpowiedź brzmi, że przed 2020 rokiem nie ma szans na zainstalowanie stacji badania powietrza w Rabce. Również WIOŚ w Lublinie zapowiada uruchomienie stacji pomiarowych w uzdrowiskach Nałęczów i Krasnobród dopiero w 2020 roku.
Te pierwsze jaskółki zmian mają pojawić się najwcześniej za trzy lata, jedynie w trzech spośród 45 polskich uzdrowisk. Cały czas więc stan powietrza w miejscowościach, gdzie powracają do zdrowia kuracjusze, oceniany jest na podstawie szacunków i modeli matematycznych.
Autor: jp/gry / Źródło: tvn24.pl