Rozmawianie przez telefon komórkowy, pisanie SMS-ów czy odbieranie maili podczas jazdy samochodem to coraz częściej rzeczywiste przyczyny tragicznych wypadków - alarmują eksperci. Według szacunków policji nawet co czwarty wypadek może być efektem tego typu zachowań.
Zarówno policjanci, jak i specjaliści przyznają, że problem jest duży i nie dotyczy tylko kierowców samochodów osobowych, ale też kierowców autobusów miejskich, autokarów, ciężarówek i TIR-ów.
Niebezpieczne wiadomości
- Część swojego życia przenieśliśmy ze sfery realnej do sfery wirtualnej. Podczas jazdy nie tylko rozmawiamy przez telefony komórkowe. Sprawdzamy też internet, pocztę, wysyłamy maile, SMS-y, a nawet sprawdzamy polubienia na portalach społecznościowych, czy wrzucamy zdjęcia z podróży. Z policyjnego punktu widzenia takie zachowanie jest nie tylko nieodpowiedzialne; jest zatrważające. Wyobraźmy sobie: jest duży ruch, jedziemy ze znaczną prędkością i zamykamy na kilka sekund oczy. Wielu z nas powie: głupota, ale tak właśnie robimy, pisząc np. SMS-y; skutek może być podobny - mówi rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski.
Jak dodaje, jeśli ktoś jedzie z prędkością 80 km/h i na kilka sekund odwraca wzrok od drogi, by napisać SMS, to w tym samym czasie pokonuje mniej więcej odległość równą długości boiska sportowego. Nie kontroluje przy tym sytuacji na drodze. - Jeśli musimy zadzwonić, wysłać SMS, sprawdzić pocztę, to po prostu zatrzymajmy się na parkingu, na poboczu - podkreśla.
Częste wypadki
Z kolei prezes Krajowego Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, były policjant Jacek Zalewski przyznaje, że choć trudno udowodnić, iż do wypadku doszło z powodu korzystania z telefonu komórkowego, jest to częste. - Widać to, jeśli po wypadku np. przy kierowcy, lub obok kierowcy czy pod kierownicą znajdujemy włączony telefon. To jest wtedy ewidentny sygnał, że była to jedna z przyczyn tragedii. Przykładowo w Szwajcarii, nieuwaga związana z rozmową przez telefon komórkowy uważana jest za jedną z głównych przyczyn wypadków drogowych - dodał.
Jego zdaniem takie zachowanie to objaw brawury. - Używanie telefonu w sposób niezgodny z przepisami, pisanie SMS-ów, sprawdzenie maili, zamieszczanie zdjęć na portalach społecznościowych - to są objawy brawury i nonszalancji kierowcy. Jesteśmy tak pewni siebie, że uważamy, że na drodze nic nie może nas zaskoczyć. Tymczasem taka nieuwaga może spowodować, że staniemy się sprawcami, ale też i ofiarami wypadku, bo nie zauważymy jakiegoś zagrożenia - powiedział Zalewski.
"Dekoncentracja"
Według niego nie ma też większego znaczenia, czy rozmawiamy poprzez zestaw głośno mówiący, zestaw słuchawkowy (jest to zgodnie z polskim prawem dozwolone - red.) czy telefon trzymany w ręce (co jest wykroczeniem, za które grozi 200 zł i 5 punktów karnych - red.). - Dekoncentracja jest taka sama - podkreślił ekspert.
Podobnie ocenia sprawę Sokołowski. - Przykładowo, rozmawiamy przez telefon i przejeżdżamy pewien odcinek drogi. Zastanówmy się, czy jesteśmy w stanie powiedzieć, ile aut nas minęło, albo jakiego koloru był ostatni mijający nas samochód? Większość osób powie, że nie - dodał.
Kierowcy autobusów też
Kolejnym problemem, na który zwracają uwagę specjaliści, jest korzystanie z telefonów komórkowych przez kierowców ciężarówek i przykładowo autobusów, także komunikacji miejskiej. - Mnie to przeraża, kiedy widzę, jak kierowca jadący z prędkością 90 km/h, przewożący kilkadziesiąt osób, jedną ręką trzyma kierownicę, drugą przy uchu telefon, przez który rozmawia. Naraża nie tylko swoje życie, naraża życie tych kilkudziesięciu pasażerów i innych użytkowników drogi - podkreślił Zalewski.
Z kolei Sokołowski przyznaje, że policjanci starają się zwrócić uwagę na problem m.in. przedsiębiorcom. - Korzystanie z telefonów jest coraz tańsze, więc staje się coraz popularniejsze. Staramy się zachęcać m.in. sieci transportowe, by uświadamiały i dyspozytorów, i samych kierowców, jakie są zagrożenia związane z używaniem telefonu komórkowego podczas jazdy. Pamiętajmy, że w tym przypadku telefony są często wykorzystywane do kontaktu z kierowcą, dopytywania gdzie jest, czemu jeszcze nie dojechał, kiedy dojedzie. W takich sytuacjach najlepszym rozwiązaniem jest zaopatrzenie kierowców w zestawy głośno mówiące - powiedział.
W kwietniu rozpoczęła się kampania "Nie [przy]dzwoń za kierownicą", która ma uświadomić kierowcom zagrożenia związane z tego typu zachowaniem. Z badań wynika, że tylko 24 proc. kierowców korzysta z zestawów głośno mówiących, aż 65 proc. przyznaje, że rozmawia podczas jazdy przez telefon komórkowy.
W 2014 r. policjanci ukarali mandatami za rozmowę przez telefon komórkowy 120 tys. 588 kierowców; rok wcześniej - 89 tys. 812.
Autor: /gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock