Posłowie Platformy Obywatelskiej - Koalicji Obywatelskiej zarzucili w czwartek Prawu i Sprawiedliwości nielegalne finansowanie kampanii wyborczej. Chodzi o realizowaną przez kancelarię premiera promocję zapowiedzi pięciu obietnic PiS. - To nie jest promocja "piątki PiS", tylko szeroka informacja rządu na temat polityki i strategii, nad czym pracuje i co zrobił – oświadczyła rzecznik rządu Joanna Kopcińska.
Zarzuty posłów PO-KO: Arkadiusza Myrchy i Urszuli Augustyn, to reakcja na czwartkową publikację "Rzeczpospolitej".
Dziennik podał, że kancelaria premiera rozpisała przetarg na kampanię w internecie dotyczącą tzw. "piątki Kaczyńskiego". Według "Rz" promocja nowych propozycji PiS może kosztować Kancelarię Prezesa Rady Ministrów nawet pięć milionów złotych.
Wątpliwości i zarzuty PO
Myrcha uznał, iż doniesienia "Rzeczpospolitej" to "kolejne potwierdzenie", że PiS finansuje kampanię wyborczą do europarlamentu z pieniędzy KPRM.
- Kilka tygodni temu słyszeliśmy na konwencji partyjnej PiS ogłoszenie nowych postulatów, które zostały nazwane potocznie "piątką Kaczyńskiego". I wszyscy byliśmy świadkami jak bezpośrednio po tej konwencji została uruchomiona lawina działań, zarówno KPRM, jak i instytucji jej podległych, promujących ten program - program czysto partyjny, ogłoszony w związku z trwającą kampanią do PE - mówił poseł PO-KO.
Dodał też: - Jeżeli prawdą jest, że gigantyczne środki przeznaczane są na promocję pomysłów, które nawet nie są jeszcze projektami ustaw skierowanymi do Sejmu, to mamy do czynienia z potężnym skandalem.
Polityk poinformował, że Platforma skierowała do premiera Mateusza Morawieckiego pismo z żądaniem "wycofania ogłoszeń przetargowych do czasu wyjaśnienia tej sprawy".
- Kolejny raz wzywamy premiera Morawieckiego do wycofania się z tych ogłoszeń przetargowych, żeby te pięć milionów złotych było kierowane na działania związane z administracją rządową, a nie na promowanie partyjnych haseł - zaznaczył Myrcha.
Nie wykluczył, że jeśli kancelaria premiera nie wycofa się z kampanii, wówczas PO podejmie kroki prawne w sprawie "nielegalnego finansowania kampanii PiS".
Posłanka Augustyn zwróciła uwagę, że rząd wciąż twierdzi, iż nie ma pieniędzy na podwyżki dla nauczycieli.
- Tymczasem następne miliony wydawane są na promocję, następne miliony wyrzuca się w zasadzie w błoto, mówiąc jednocześnie nauczycielom: sorry, dla was pieniędzy nie ma - powiedziała posłanka PO-KO.
Odpowiedź rządu
- Dementuję. To nie są pieniądze na promocję nowej piątki Prawa i Sprawiedliwości - podkreśliła rzecznik rządu Joanna Kopcińska w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie.
Jak dodała, "to jest szeroka informacja rządu na temat polityki i strategii, tego nad czym rząd pracuje i co zrobił przez te 3 ponad lata".
- To oferta, z którą chcemy wyjść do naszych rodaków, ponieważ wszystko powinno być transparentne. Sami państwo dziennikarze, państwa środowisko również, zwracało czasami na to uwagę, że jest za mało informacji. I my z taką informacją wychodzimy. My nie mówimy o nowej piątce. My mówimy o tym, co rząd Prawa i Sprawiedliwości zrobił dla naszych rodaków. Ponieważ czasami tej informacji jest za mało, to wychodzimy, informujemy. To nie jest żadna promocja piątki - przekonywała.
Kopcińska stwierdziła, że "promocje odbywały się w latach poprzednich". Wskazała na spot z "Hey Jude", który w 2014 roku kosztował 7 mln zł. Kancelaria zwróciła wtedy uwagę, że "finansowanie spotu pochodzi w przeważającej części ze środków Unii Europejskiej, a nie budżetu centralnego państwa (wkład środków unijnych: 85 proc., a budżetu krajowego: 15 proc.)". Przekonywała także, że "jako główny beneficjent funduszy unijnych mamy też obowiązek prawny informowania o tym, jak wiele zawdzięczamy członkostwu w UE. Trudno, żeby przy okazji 10. rocznicy członkostwa w UE nie dokonać takiego podsumowania".
Rzeczniczka zapewniła, że obecny rząd nigdy "takich rzeczy nie zrobi".
- My nie będziemy produkowali spotu za 7 mln, ale będziemy wychodzili z informacją do Polaków, bo to im się należy, to jest ich prawo ich prawo do tego, żeby wiedzieć z czego mogą korzystać w państwie prawa, z jakich programów już wprowadzonych w życie. I trudno dyskutować o tym, żeby Polacy, polski naród, ci do których kierowane są te propozycje, nie mogli korzystać z dostępu do informacji - podkreśliła.
Sprawę komentowali w programie "Kropka nad i" w TVN24 Cezary Tomczyk z PO i Marcin Horała z PiS.
- Jak mają zachować się nauczyciele w sytuacji kiedy słyszą, że 5 milionów złotych ma iść na promocję programu wyborczego PiS? Jak można promować w imieniu rządu coś, co nie zostało uchwalone przez Sejm. - pytał Tomczyk.
- To nieprawda - ripostował Horała. Jak mówił nie jest to promocja tylko "akcja informacyjna o poważnej reformie dotyczącej pięciu dużych obszarów państwa". - Każde z tych rozwiązań ma swoje szczegóły, one będą po kolei uchwalane przez Sejm, warto spytać się Polaków co na ten temat sądzą - podkreślił.
- Nie można wydawać pieniędzy budżetowych w taki sposób - odparł Tomczyk.
Trzy przetargi KPRM
Kancelaria premiera ogłosiła trzy przetargi, których celem ma być promocja planów rządu.
Jeden z nich dotyczy kampanii reklamowej w internecie, która ma być skierowana "do potencjalnych beneficjentów programów rządowych". W opisie wyszczególniono m.in. rodziców małych dzieci, emerytów i rencistów, osoby pracujące do 26. roku życia. Dwa pozostałe (spoty reklamowe do telewizji i radia oraz reklamy w ogólnopolskich dziennikach) zawierają ogólniejsze sformułowania.
Zgodnie z ogłoszeniem KPRM wartość każdego z przetargów to kwota do 144 tysięcy euro netto (762 tys. zł). W dwóch przypadkach termin składania ofert już minął, w przypadku trzeciego - na kampanię w internecie - mija w połowie kwietnia.
Autor: kris / Źródło: PAP, tvn24bis.pl