Choć przez 10 lat na dopłaty do ekologicznych upraw sadowniczych trafiło ponad 708 mln zł, to produkcja owoców nie wzrosła; rolnicy sadzili drzewa, by uzyskać unijne dopłaty, a nie zebrać plony; dopiero w 2014 r. dopłaty uzależniono od plonów - głosi raport NIK.
Raport jest sprzed roku, w raporcie wychwycono jeden element - wielkość produkcji ekologicznej - natomiast nie wychwycono kwestii oddziaływania tej produkcji na środowisko - tak Marek Sawicki skomentował w czwartek doniesienia NIK.
Minister zwrócił też uwagę, że jeżeli chodzi o produkcję sadowniczą, to plonów nie uzyskuje się w rok po posadzeniu drzewek. "Sady owocowe prowadzone ekologicznie, ekstensywnie wchodzą w produkcję w czwarty-piątym roku, a tak naprawdę produkcję uzyskuje się dopiero w ósmym - dziesiątym roku" - tłumaczył.
Jak dodał, choć - w jego ocenie - raport nie jest pełny, to resort wyciąga z niego wnioski.
Spadła wydajność upraw
Z opublikowanego w czwartek raportu Najwyższej Izby Kontroli (NIK) wynika, że wydajność upraw spadła z 15 do jednej tony owoców na hektar. "Za to aż ośmiokrotnie wzrosła powierzchnia upraw – najczęściej nieowocujących, bo dopłaty przyznawano do plantacji bez wymogu uzyskania plonów" - podkreśliła Izba.
NIK poinformowała, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat z dopłat do ekologicznych sadów i upraw jagodowych skorzystało ponad 14,5 tys. rolników. Pomoc była przyznawana w ramach "Planu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2004–2006" oraz "Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007–2013".
Izba zauważyła, że już podczas pierwszych lat funkcjonowania dopłat widać było, że nie przyczyniają się one do wzrostu produkcji owoców. Resort rolnictwa - jak podkreślają kontrolerzy NIK - nie zmienił jednak zasad ich przydzielania.
Zapis po dziesięciu latach
NIK zwróciła też uwagę, że przed uruchomieniem programu na lata 2007–2013 nadal nie uzależniano przyznawania pieniędzy od wymogu uzyskania plonu. "Dopiero w 2014 r., po dziesięciu latach wypłacania nieefektywnych dopłat, wprowadzono zapis najbardziej oczywisty, że dopłaty zależeć będą od uzyskanych plonów i otrzymają je tylko ci rolnicy, którzy wykażą i udokumentują zbiory, np. na podstawie faktur za sprzedaż owoców" - wskazała Izba.
Z raportu NIK wynika, że większość ekologicznych upraw sadowniczych i jagodowych było zakładanych w celu uzyskania dotacji. "Za ekologiczne uprawy sadownicze i jagodowe można było rocznie, w zależności od typu uprawy, otrzymać od 650 zł do 1800 zł za hektar, przy czym większość rolników korzystających z dopłat pobierała tę najwyższą stawkę. Kluczowym warunkiem uzyskania pomocy było prowadzenie upraw przez pięć lat" - czytamy w raporcie.
Rolnicy zakładali je i przez pięć lat formalnie prowadzili. Kontrolerzy NIK stwierdzili, że plantacje często były zaniedbane, sadzone w niekorzystnych warunkach, np. na podmokłych i słabych glebach, a z powodu braku ogrodzenia narażone na zniszczenie przez dzikie zwierzęta. "Tylko nieco ponad połowa (11 z 20) rolników pobierających dopłaty, u których Izba przeprowadziła oględziny, uzyskało jakikolwiek plon. Pozostałych dziewięciu nie zebrało żadnych owoców ze swoich pozornie prowadzonych, ale za to bardzo realnie dofinansowywanych, upraw ekologicznych. Z kolei tylko siedmiu rolników zadeklarowało, że po pięciu latach dopłat, nadal będą prowadzili uprawy. Pozostałych 13 zlikwidowało lub zamierzało zlikwidować uprawy w momencie, w którym przestaną otrzymywać dopłaty" - oceniła Izba.
NIK oszacowała, że ekologiczne owoce sprzedawano tylko z 3-5 proc. powierzchni upraw, które sprawdzili kontrolerzy, a resztę owoców - jako produkcję konwencjonalną.
Zła produkcja
Za kontrolę jakości upraw objętych dopłatami odpowiadała Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. "Raporty Agencji potwierdzały zły stan upraw i fakt, że rolnicy nie inwestowali w dotowane uprawy. Przede wszystkim zwracano uwagę na to, że w sadach sadzono zbyt małą liczbę drzew, a o te, które były, nie dbano odpowiednio. Nie wykonywano corocznych zabiegów pielęgnacyjnych, a produkcja była prowadzona niezgodnie z najlepszą wiedzą i kulturą rolną" - podkreśliła Izba. Po kontrolach Agencji, już w 2008 r., resort rolnictwa miał pierwsze sygnały, że program dopłat się nie sprawdza. "Próbowano ratować sytuację, nakładając na rolników dodatkowe wymagania, dotyczące agrotechniki upraw. Określono na przykład jakość sadzonek oraz minimalną liczbę drzew, które należy posadzić. W rozporządzeniach Ministerstwa zwrócono także uwagę na to, że drzewa i krzewy muszą być ukorzenione i posiadać odpowiednią średnicę pnia" - podkreślono. Według NIK podjęte działania nie przyniosły rezultatów, wydajność produkcji nadal spadała. "Dopiero po dziesięciu latach realizacji wariantów sadowniczych i jagodowych przyznanie dopłat uzależniono od wartości najbardziej oczywistej – od uzyskania plonu" - dodała Izba. NIK w raporcie wnioskuje do ministra rolnictwa o opracowanie i wprowadzenie zasad udzielania pomocy finansowej oraz systemu kontroli, które będą sprzyjały produkcji owoców ekologicznych. Ponadto zaleca monitorowanie przez resort produkcji owoców ekologicznych i wykorzystanie tych danych do dostosowania wsparcia produkcji do potrzeb rynku.
Autor: msz / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com