Platforma Obywatelska broni propozycji przedstawionych podczas ostatniej konwencji programowej, w tym zmian w podatkach oraz propozycji likwidacji składek na ZUS i NFZ. - Istotą naszej reformy jest to, że 97 proc. zatrudnionych uzyska wzrost dochodów netto po tej zmianie. 3 proc. będzie miało prawdopodobnie dochody takie same bądź niższe - tłumaczył podczas sobotniej konferencji prof. Dariusz Rosati, eurodeputowany PO.
Były unijny komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski i eurodeputowany Dariusz Rosatki podczas sobotniej konferencji prasowej tłumaczyli założenia zmian, jakie PO chce wprowadzić - jeżeli uda się jej zachować władzę, po październikowych wyborach.
Jak tłumaczył Rosati, "celem reformy jest po pierwsze uzyskanie znacznie lepszych warunków na rynku pracy i likwidacja umów śmieciowych. Po drugie wzrost dochodów zatrudnionych w gospodarce. Po trzecie, uproszenie systemu podatkowego".
Kto zyska?
- W ciągu dwóch lat chcemy wprowadzić jednolity kontrakt, który zastąpi wszystkie umowy śmieciowe, z którymi nie wiąże się pełne ozusowanie i które nie gwarantują pracownikom odpowiednich praw - zapowiedział prof. Rosati.
Jego zdaniem, skutkiem przyjętych rozwiązań będzie wzrost dochodów budżetowych z powodu oskładkowania i ozusowania wszystkich kontraktów. - Po drugie zmniejszy się szara strefa, dlatego, że w takiej sytuacji nie będzie opłacało się pracować "na czarno" - dodał.
Eurodeputowany w rozmowie z dziennikarzami podkreślił, że "istotą naszej reformy jest to, że 97 proc. zatrudnionych uzyska wzrost dochodów netto po tej zmianie. Trzy procent będzie miało prawdopodobnie dochody takie same bądź niższe". - Dotyczy to wyłącznie osób o najwyższych dochodach i nie mających rodzin - zaznaczył.
Jak podkreślił prof. Rosati, "reforma przynosi zasadniczą poprawę sytuacji materialnej tych, którzy tego najbardziej potrzebują. Osób zarabiających mniej i najmniej oraz osób z dużymi rodzinami".
Na propozycji Platformy Obywatelskiej w największym stopniu mają skorzystać osoby zarabiające najmniej i mające największe rodziny. Jak poinformował prof. Rosati, w ich przypadku zysk wynagrodzeń netto w skali całego roku może wynieść nawet 5 tys. zł. Zmianom przyświecać ma zasada "im niższe zarobki, tym proporcjonalnie większe będą korzyści z tytułu wprowadzenia nowego systemu".
Wzrost wynagrodzeń
- Nowością tego systemu jest to, że podatek nie będzie rozliczany na dany dochód jednej osoby, tylko będzie rozliczany w zależności od liczby osób w rodzinie - zaznaczył prof. Rosati. - Obciążenia podatkowe będą zatem proporcjonalnie większe dla osób samotnych, natomiast będą odpowiednio mniejsze dla małżeństw wychowujących dzieci - tłumaczył.
Jak poinformował, "we wszystkich przypadkach ujętych w tabeli występuje wzrost dochodów netto, przy jednoczesnym spadku stawki podatkowej. Dla najmniej zarabiających rodzin i obciążonych dużą liczbą dzieci ten spadek jest największy".
W przypadku rodziny z trójką dzieci, w której pracują dwie osoby zarabiające 4 tys. brutto, może ona zyskać łącznie około 3 tys. zł w skali roku. Ponieważ ich obciążenia podatkowe obecnie wynoszą 43,1 tys. zł, a po zmianach obciążenia wynosiłyby ok. 40 tys. zł.
Przykładowo, znacznie większy będzie zysk rodziny z dwójką dzieci, gdzie pracuje tylko tylko jedna osoba i zarabia 2,5 tys. zł brutto. Ten wzrost wynosi prawie 5 tys. Obecne obciążenia w skali całego roku wynoszą bowiem 11,7 tys. zł, a po reformie spadną do ok. 6,9 tys. zł.
Rodzina z jednym dzieckiem, gdzie pracuje tylko jedna osoba, która zarabia 4 tys. zł brutto może liczyć na wzrost dochodów netto rzędu 3 tys. zł.
Uproszczenie systemu
Jak wskazuje Platforma Obywatelska oprócz wzrostu dochodów poważną korzyścią zmian jest radykalne uproszczenie systemu podatkowego. - Płacimy jeden podatek PIT zamiast dotychczasowych 9 czy 10 składek, podatków. Jego stawka wyniesie od 10 do 39,5 proc. - stwierdził były minister spraw zagranicznych.
Z tego tytułu spaść mają także koszty administracyjno-księgowe. - To jest uproszczenie życia dla przedsiębiorstw, a ma to szczególne znaczenie dla małych i średnich przedsiębiorstw, które często nie są w stanie sfinansować księgowości - tłumaczył prof. Rosati.
Jak zapewnił ponadto eurodeputowany PO, na reformie nie straci żaden emeryt, dlatego że "składki emerytalne będą w pełnej wysokości odprowadzane zarówno do ZUS-u i OFE oraz do Narodowego Funduszu Zdrowia".
Nowy system ma stanowić "radykalne uproszczenie". - Pracownik nadal kosztuje 2111 zł (w przypadku płacy minimalnej), ale od tego wynagrodzenia pracownik płaci tylko 10 proc. podatku. W efekcie pracownik dostaje "na rękę" prawie 1,9 zł, a nie 1,2 zł - stwierdził prof. Rosati.
Zgodnie z propozycją PO z tego systemu będą wyłączone dwie grupy pracujących: osoby samozatrudnione - prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą oraz rolnicy.
Jaki koszt reformy?
Ministerstwo finansów oszacowało, że koszt tej reformy wyniesie ok. 10 mld zł rocznie.
- Te 10 mld zł jesteśmy w stanie w tej chwili "wyłożyć", ponieważ sytuacja budżetu uległa poprawie. Polska została wyłączona z procedury nadmiernego deficytu (...) dlatego budżet stać na tego typu reformę - zapewniał prof. Dariusz Rosati.
Politycy PO wyjaśniali, że nie ma jeszcze gotowej odpowiedzi czyimi siłami ściągany podatek będzie rozdzielany do ZUS, NFZ czy OFE. - To jest naprawdę drugorzędne, możemy zastanowić się nad wyposażeniem w nowe funkcje istniejących urzędów skarbowych - w końcu będą one pobierały jeden podatek - a potem według algorytmu, programu komputerowego będzie dzielony na NFZ, ZUS, OFE i do Skarbu Państwa - mówił Rosati. - Nie mamy w tej chwili gotowej odpowiedzi, czy będą to dotychczasowe urzędy skarbowe, czy jakieś izby podatkowe, czy wykorzystamy do tego oddziały ZUS - powiedział. - Z pewnością zrobimy na tym oszczędności, jeśli chodzi o zatrudnienie - to jest oczywiste - dodał.
Autor: mb/gry / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24