Konfrontacyjne wypowiedzi pod adresem strajkujących nauczycieli padły dziś z ust przedstawicieli ekipy rządzącej. Poseł PiS Stanisław Pięta nazwał organizatorów strajku "czerwoną lumpeninteligencją". Wiceszef resortu rodziny, pracy i polityki społecznej Bartosz Marczuk uznał nauczycieli za "grupę zawodową z największymi przywilejami" w Polsce. Dlatego, jego zdaniem, dzisiejszy strajk to paradoks. Jak jest w rzeczywistości?
Wpis wiceministra Marczuka na jego profilu na Twitterze wywołał burzę.
Paradoks.Strajkuje dziś grupa zaw.z największymi przywilejami w PL (pewny awans i wys $,ochrona,krótki czas pracy,extra urlopy).O co chodzi?
— Bartosz Marczuk (@BartoszMarczuk) 31 marca 2017
"Czy on wie ile zarabiają nauczyciele?"; "Bardzo chętnie podam przykład mojej żony, po trzech studiach z kilkunastoletnim stażem 2100 złotych netto"; "Pan chyba nie zna realiów. Piszę to jako syn nauczycielki" - to tylko niektóre reakcje na tweet.
Na komentarz pod wpisem: "A może bardziej merytorycznie? Umie pan posługiwać się danymi?", wiceminister nie odpowiedział.
Wyrażoną w internecie myśl podsekretarza stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej postanowiliśmy więc porównać z dostępnymi danymi.
Czas pracy nauczycieli
Karta nauczyciela w art. 42.1 mówi, że czas pracy nauczyciela zatrudnionego w pełnym wymiarze zajęć nie może przekraczać 40 godzin na tydzień.
Taki sam czas pracy dla innych grup zawodowych przewiduje Kodeks pracy ("czas pracy nie może przekraczać 8 godzin na dobę i przeciętnie 40 godzin w (...) pięciodniowym tygodniu pracy)".
Z prostego porównania wynika więc, że nauczyciele nie są uprzywilejowani wobec innych grup zawodowych w Polsce.
Pewne zamieszanie w tej kwestii wywołuje wymiar tzw. pensum, czyli liczby lekcji, które nauczyciel musi wypracować w ramach etatu. Taka liczba lekcji wynosi 18 tygodniowo. Czas pracy nauczyciela to nie tylko prowadzenie lekcji, ale również przygotowywanie się do nich, sprawdzanie prac domowych, samokształcenie, udział w radach pedagogicznych i zespołach problemowych, które są w każdej szkole.
Na pracę nauczyciela składa się również przygotowywanie obowiązkowej dokumentacji i sprawozdań, udział w wywiadówkach, opiekę nad uczniami w czasie pozalekcyjnych aktywności takich jak: wycieczki, wyjścia do kina, teatru, itp.
Ale gdyby ktoś chciał uznawać, że czas pracy nauczyciela wynosi osiemnaście godzin tygodniowo, to oceniając inne grupy zawodowe należałoby konsekwentnie twierdzić, że czas pracy posłów to tylko godziny spędzone w sali plenarnej, pensum menedżera to wyłącznie godziny spędzone w gabinecie, a pracę zawodowych sportowców należałoby sprowadzić tylko do czasu spędzonego na zawodach, nie wliczając w to treningów.
"Extra urlopy" nauczycieli
Nauczyciele rzeczywiście mają więcej dni wolnych niż reszta pracowników korzystających najczęściej z 26 dni urlopu w ciągu roku. Karta nauczyciela mówi, że nauczycielowi przysługuje urlop wypoczynkowy w wymiarze odpowiadającym okresowi ferii i wakacji, i w czasie ich trwania (w tym ferii świątecznych). Ale...
Dyrektor może zmusić nauczyciela do pracy w wakacje, jednak nie więcej niż przez siedem dni. Nauczyciel może być zobowiązany do pracy przy przeprowadzaniu egzaminów, związanych z zakończeniem roku szkolnego i przygotowaniem nowego roku szkolnego; opracowywania szkolnego zestawu programów oraz uczestniczenia w doskonaleniu zawodowym.
Pracownicy innych zawodów często zazdroszczą nauczycielom, że mają wolne podczas wakacji. Ale jeżeli nauczyciel potrzebuje dni wolnych w ciągu roku szkolnego, to może wziąć wtedy tylko urlop bezpłatny.
"Wys $" - w okolicy średniej krajowej
Tę specyficzną, skrótową konstrukcję, właściwą dla internetowego komunikatora należy rozumieć jako sugestię, że nauczyciele są wysoko wynagradzani.
Instytut Badań Edukacyjnych (IBE) w "Raporcie o polskiej edukacji 2013" przyznaje, że "w porównaniu z innymi grupami zawodowymi nauczyciele opłacani są stosunkowo dobrze, z wyjątkiem nauczycieli z większych ośrodków miejskich (Warszawa, Trójmiasto, konurbacja śląska), gdzie ich zarobki stanowią ok. 70 proc. przeciętnego wynagrodzenia brutto wśród ogółu pracowników".
Innymi słowy, płace nauczycieli w całej Polsce są mniej więcej takie same, a koszty utrzymania i konkurencyjność wynagrodzeń są różne w różnych miejscach. Nominalnie i realnie najwięcej zarabiają nauczyciele poza miastami, bo przysługuje im dodatek za pracę na wsi. Wysokość wynagrodzenia nauczycieli zależy od tego, jaki osiągnął stopień awansu zawodowego. Najwięcej zarabiają dyplomowani. Najmniej - stażyści.
Z danych IBE wynika, że stażyści zarabiali 2,2-2,3 tys. zł brutto, a dyplomowani pedagodzy 3,8-4 tys. zł brutto. Są to dane za 2013 rok, ale od tamtego czasu nie było podwyżek pensji dla nauczycieli. Wysokość minimalnych stawek wynagrodzenia nauczycieli ustala w rozporządzeniu Ministerstwo Edukacji Narodowej. Według projektu z tego roku kwota bazowa wynagrodzenia ma wzrosnąć o 1,3 proc. Jak podaje MEN, doświadczeni nauczyciele zarabiają o ok. 65 proc. więcej niż początkujący.
Przeciętne wynagrodzenie, we wszystkich grupach zawodowych, w 2013 r. wynosiło według 3650 zł brutto, a w styczniu 2017 roku już blisko 4,3 tys. zł brutto. Zatem tylko najlepiej opłacani nauczyciele dyplomowani zarabiają w Polsce w okolicach średniej krajowej. Inna rzecz, że nauczycieli dyplomowanych jest w polskich szkołach najwięcej - około 50 procent. Stażyści, kontraktowi, mianowani i nieposiadający stopnia razem wzięci, to druga połowa stanu nauczycielskiego w Polsce.
"Pewny awans" - NIK potwierdza
W tym względzie rzeczywiście, gdy nauczyciel chce, może w stosunkowo krótkim czasie przejść wszystkie szczeble awansu zawodowego. Proces ten zauważyła Najwyższa Izba Kontroli już dziewięć lat temu.
"O ile w poprzednim systemie [przed 1999 rokiem - przyp. red] najwyższe wynagrodzenie zasadnicze nauczyciel mógł uzyskać dopiero po 30 latach pracy, to w obecnym systemie awansu jest to możliwe już po 10 latach pracy" - napisano w raporcie po kontroli funkcjonowania systemu awansu zawodowego nauczycieli w 2008 roku.
NIK wykazał, że w kontrolowanych przypadkach nie sposób było nie zdać egzaminu na wyższy stopień awansu. Zdarzały się nawet sytuacje, gdy nauczyciel, który nie zdał egzaminu, odwoływał się do wojewody i otrzymywał wyższy stopień mimo, że egzaminu nie zdał.
Od dłuższego czasu samorządowcy, którzy fizycznie płacą pensje nauczycielom, naciskają na rząd, żeby zmienić Kartę nauczyciela, bo w miarę awansowania kolejnych nauczycieli muszą im coraz więcej płacić, a nie chcą. Te pomysły oburzają nauczycielskie grono.
"Proponuję wprowadzić nieawansowanie jako najważniejszy czynnik warunkujący przyznanie dodatku motywacyjnego i nagrody dyrektora" - ironizował na swoim blogu nauczyciel polskiego i etyki z Łodzi Dariusz Chętkowski.
"Ochrona" nauczycieli
Wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej napisał także o "ochronie", co - można domniemywać - oznacza ochronę socjalną. Nauczyciele podlegają jednak również ochronie prawnej.
W ramach ochrony socjalnej nauczycielom przysługuje płatny urlop dla poratowania zdrowia, po przepracowaniu co najmniej siedmiu lat. Taki urlop może jednorazowo być wzięty nawet na rok. W ciągu całej kariery zawodowej nauczyciel nie może ratować swego zdrowia na płatnym urlopie dłużej niż trzy lata.
Nie jest natomiast prawdą obiegowa opinia, jakoby nauczyciela nie można było zwolnić z pracy w inny sposób niż likwidując jego stanowisko. Karta nauczyciela ściśle określa okoliczności, w jakich można z rozwiązać z nauczycielem stosunek pracy.
Wśród tych okoliczności jest sytuacja, w której w szkole uczy się za mało dzieci, a pracuje za dużo nauczycieli. Jeżeli nauczyciel nie ma kogo uczyć, dyrektor może go zwolnić. Dyrektor może także zwolnić nauczyciela w każdej chwili, uprzednio przeprowadziwszy weryfikacje jego pracy zakończoną negatywną oceną.
Ważną formę ochrony prawnej dla nauczycieli wprowadził dziesięć lat temu rząd PiS-LPR-Samoobrona. W czasach, gdy ministrem edukacji był Roman Giertych z Ligi Polskich Rodzin, nauczyciele w czasie sprawowania obowiązków, zostali uznani za funkcjonariuszy publicznych. Kto więc znieważa, albo narusza nietykalność cielesną nauczyciela w czasie pracy, jest ścigany z urzędu przez prokuratora i grozi mu za to do trzech lat więzienia.
O słowa Marczuka był pytany w TVN24 wiceminister edukacji Maciej Kopeć. Powiedział, że nie uważa, by nauczyciele byli grupą zawodową z największymi przywilejami. Jego zdaniem słowa wiceministra są "w części elementem pewnej opinii na temat grupy zawodowej nauczycieli". Kopeć stwierdził, że nauczyciele to ważna grupa zawodowa.
- Chcemy te kwestie, które dotyczą płac, awansu zawodowego, po prostu uporządkować - powiedział. Pytany o piątkowy strajk, stwierdził: - Ten strajk jest niepotrzebny. Szkoda lekcji, szkoda nauczycieli i szkoda uczniów.
Poseł atakuje organizatorów strajku
Poseł PiS Stanisław Pięta, na łamach gazety usiłował obrazić strajkujących nauczycieli.
"Jeśliby to ode mnie zależało, to wyrzuciłbym tą czerwoną lumpeninteligencję na pysk. Ten protest jest podyktowany celami politycznymi i przykro, że są tacy nauczyciele, którzy nie liczą się z dobrem polskich dzieci, polskiej młodzieży. ZNP to postkomunistyczna, progenderowa i prorosyjska organizacja" - mówił dla "Superekspressu".
Postawa Pięty wobec nauczycieli spotkała się z ostrą krytyką. Dziś nie był jednak publicznie dostępny, by skomentować swoje słowa. Od jego opinii odciął się nawet poseł tego samego ugrupowania, Prawa i Sprawiedliwości, Łukasz Schreiber.
- Nie zgadzam się z tymi słowami. Ja bym takich słów nie użył. To jest indywidualna opinia posła, a nie stanowisko klubu - oświadczył Schreiber dziennikarzom w Sejmie.
- Poseł Pięta powinien natychmiast przeprosić i głos powinny zabrać władze jego klubu, bo jeśli nie zostanie publicznie skarcony przez prezesa Kaczyńskiego, będzie to świadczyło o tym, że PiS jako formacja polityczna z pogardą myśli o nauczycielach - mówił z kolei Jan Grabiec z PO.
Jak na wypowiedź posła Pięty zareaguje ZNP? Lider związku Sławomir Broniarz będzie gościem "Tak Jest" w TVN24 o 18.00.
Autor: jp/ms / Źródło: tvn24bis.pl