Nietęgie nastroje, obecne ostatnimi tygodniami na rynkach, nasiliły się wraz ze wzrostem wahań cen ropy, jakie możemy obserwować od początku tego tygodnia. Jednocześnie rynek czarnego złota wydaje się być bardziej pod presją podażową niż popytową - tak dzień na rynkach komentuje Jakub Tomaszewski, redaktor rynkowy tvn24bis.pl.
Inwestorzy nie dali się po raz kolejny nabrać na plotki o rzekomym spotkaniu przedstawicieli OPEC i Rosji, na którym miałaby zapaść decyzja o ograniczeniu produkcji surowca. Ostatnie takie doniesienia wywindowały rynek ropy o kilka procent. Tym razem emocje pozostały względnie utrzymane w ryzach i ropa w ogólnym rozrachunku, pomijając spore wahania ceny, zmierza w jedynym możliwym kierunku w obliczu nadpodaży.
Wall Street kieruje Europą
Święto w Państwie Środka i powodowany tym brak notowań najważniejszych indeksów Azji, aż do przyszłego poniedziałku, pozostawia Europę pod przemożnym wpływem Wall Street, gdzie ostatnia sesja zeszłego tygodnia pozostawała pod znakiem silnej wyprzedaży. Globalna awersja do ryzyka, podsycana spadkiem cen ropy (której odmiana WTI znalazła się dzisiaj pod poziomem 30 USD), odbija się również na sesji europejskiej, gdzie żaden z głównych indeksów nie jest w stanie utrzymać się na powierzchni.
WIG20 traci 1 proc.
Rekordzistą spadków na Starym Kontynencie jest dzisiaj indeks w Atenach, który odnotował najniższy poziom od 26 lat. Mocno krwawi również giełda w Austrii, Norwegii, Pradze, a także włoska, hiszpańska, niemiecka.
WIG20 traci ponad 1 proc. i chyba właśnie zaprzepaszcza szanse na odwrócenie trendu, które wielu komentatorów wieściło na podstawie całkiem słusznie odczytywanego wykresu i kreślącej się tam przez cały styczeń oraz pierwszy tydzień lutego, odwróconej formacji głowy i ramion. Niestety przy osuwającej się cenie ropy i wzrostowi globalnej awersji do ryzyka, nie wystarczy technicznie uzasadnione przekonanie, że warto kupować.
Bez apetytu na ryzyko
Zmniejszenie apetytu na ryzyko widać też wyraźnie na złotym. Polska waluta pozostaje pod presją podażową od godzin porannych, odkąd inwestorzy na świecie pokazują, że drugi poniedziałek lutego, to nie jest dobry dzień na handel ryzykownymi aktywami. Niestety złoty w ostatnich miesiącach powrócił do grona takich walorów.
Druga, nieco słabsza fala osłabienia dotknęła go po dzisiejszym otwarciu na Wall Street i mocnej przecenie tamtejszych indeksów, co tylko potwierdziło to, co handlujący na sesji europejskiej wiedzieli już od rana - awersja do ryzyka na globalnych rynkach trwa w najlepsze.
Tuż przed zamknięciem europejskiej sesji za euro trzeba zapłacić 4,39 zł, za dolara 3,985 zł za franka 4,023 zł, a za funta 5,733 zł.
Autor: Jakub Tomaszewski//km / Źródło: tvn24bis.pl