Cena pozwoleń na emisję CO2 między 50 a 80 dolarów za tonę zabezpiecza niskowęglową przyszłość, a cena powyżej 80 USD w ograniczonych okolicznościach mogłaby wesprzeć politykę eliminacji pewnych źródeł paliw - wyliczyły organizacje CDP i We Mean Business.
Organizacje przedstawiły te szacunki podczas szczytu klimatycznego ONZ w Paryżu (COP21). Obliczono, że ceny za tonę emisji CO2 w przedziale do 20 dolarów to ceny wstępne, przy których rozpoczynają działalność systemy aukcyjne i pozwalają one przemysłowi przystosować się.
Podatki węglowe zaczynają generować przychody
- Rządy nakreślają kierunki przyszłej polityki i zaczynają zbierać przychody. Ten przedział jest przydatny, ale jeśli systemy pozostają w nim zbyt długo mogą z czasem nie powodować redukcji emisji - czytamy w opracowaniu. Następny przedział "operacyjny" między 20 a 50 dolarów za tonę CO2 zaczyna prowadzić do gospodarczej transformacji "umożliwiającej strukturalne zmiany takie jak przejście na rynku hurtowym z energii elektrycznej wytwarzanej ze spalania węgla na wytwarzaną z gazu" - wskazują autorzy opracowania. Podatki węglowe i rynki handlu emisjami zaczynają generować znaczące przychody - dodają.
Ceny za emisję CO2 "zabezpieczają niskowęglową przyszłość"
Ceny między 50 a 80 dolarów za emisję tony CO2 "zabezpieczają niskowęglową przyszłość poza węglem".
- Najprawdopodobniej źródła odnawialne byłyby najbardziej atrakcyjnymi inwestycjami zastępującymi gaz, a przepływy kapitałowe przyspieszą niskowęglowe przełomy technologiczne - czytamy. Z kolei przedział docelowy powyżej 80 dolarów, "w pewnych ograniczonych okolicznościach mógłby wesprzeć specyficzne cele polityki tj. eliminację pewnych źródeł paliw". - Jesteśmy za wycenianiem emisji CO2 i uważamy, że to skuteczny sposób sprzyjania redukcji emisji, ale diabeł tkwi w szczegółach. Pytanie jest jak to wdrażamy - powiedział na konferencji w Paryżu w ramach COP21 Bruno Lafont z koncernu cementowego LafargeHolcim.
Przejrzystość sygnałów "absolutnie kluczowa"
- Nie ma globalnej wyceny, jak więc łączyć poszczególne systemy i sprzyjać konwersji to kwestia (do rozstrzygnięcia) między rządami, ale myślę, że biznes też ma tu coś do zrobienia - dodał. Zaznaczył, że przejrzystość sygnałów w tym względzie jest "absolutnie kluczowa". Minister zrównoważonego rozwoju, środowiska i walki ze zmianami klimatu kanadyjskiej prowincji Quebec David Huertel poinformował, że jego prowincja ustanowiła rynek handlu CO2 w 2013 roku i z sukcesem połączyła go z rynkiem kalifornijskim rok później "tworząc największy rynek w Północnej Ameryce".
-To oczywiście jest system, który jest połączony z bardzo ambitnym celem redukcji emisji gazów cieplarnianych: Quebec ma 20-procentowy cel redukcyjny do 2020 roku w porównaniu z poziomem z 1990 roku - powiedział minister. Zaznaczył, że przychody z rynku CO2, które już zbliżają się do miliarda dolarów, są w całości reinwestowane w zielony fundusz prowincji.
W Chinach siedem pilotaży handlu emisjami
- Ceny CO2 są bardzo ważne dla powstrzymania zmian klimatu, zarówno w krajach rozwiniętych, jak i rozwijających się. Od 2013 roku Chiny uruchomiły siedem pilotaży handlu emisjami. (Systemy te) pokrywają blisko jedną piątą emisji krajowych, około 1,4 mld ton CO2. To już teraz jest drugi największy system handlu emisjami na świecie (...). Tak jak unijny system handlu emisjami (EU ETS) stawiamy czoło problemowi wolniejszego wzrostu gospodarczego - powiedział dr Qimin Chai z National Centre for Climate Change Strategy (NCSC). Trwający do 11 grudnia szczyt COP21 ma się zakończyć globalnym porozumieniem klimatycznym. Chodzi o to, by dzięki zadeklarowanym działaniom nie dopuścić do większego wzrostu średnich temperatur na świecie niż 2 stopnie Celsjusza w porównaniu z erą przedindustrialną.
Na paryskim szczycie klimatycznym Polskę reprezentowała Beata Szydło:
Autor: ag / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu